Turyści pytają się bacy:
– Baco, gdzie jest Giewont?
– Widzicie tom pirsom górkę?
– Tak
– To nie jest Giewont. A widzicie drugom?
– Tak
– To tys nie jest Giewont. A widzicie trzecią?
– Nie.
– To jest właśnie Giewont.

Turyści,schodzący z Gubałówki spotykają górala.
Zasapany, mokry od potu, chwiejąc się na nogach, idzie pod górę ciągnąc za sobą kilka metrów grubego, ciężkiego łańcucha.
– Gazdo! A po cóż wy ciągnięcie ten łańcuch?
– Przecie go, krucafuks, pchoł nie bede!!!

Idzie turysta, pałrzy baca trzyma głowę między cyckami:
– Baco co robisz?
– Łokmena słucham.
– A mogę ja posłuchać.
– No pewnie.
Wsadził turysta głowę między cycki, ale po chwili odzywa się:
– Bacoooo ja nic nie słyszę.
– Panocku, zapomniałeś dzeka wsadzić.

Idzie baca i ciągnie łańcuch.
Przechodzi turysta i mówi:
Baco co tak ciągniecie ten łańcuch?
A baca mówi:
A co mom go pchać?

Siedzi Baca przy domku, nagle zjawia się turysta i mówi:
– Baco macie dzieci?
– Nie, nie mom
– To mogę zostawić u Was mój samochód? Bo jak go zostawię na parkingu to przyjdą dzieci i mi go rozwalą a szkoda.
– Dobrze zostawcie koło sopecki!
Turysta wraca po 2 godzinach i widzi jak dzieci skaczą po jego nowiutkim aucie, rysują lakier kamieniem i biją szyby.
Turysta zdenerwowany idzie do bacy i mówi:
– Baco mówiliście, że nie macie dzieci
A Baca na to:
– To nie są dzieci to są skurwysyny.

Siedzi baca przed chałupą i pierze w misce kota. Przechodzi turysta i słysząc straszne piski próbuje zaprotestować:
– Baco, co robicie?!
– Ano kota piere – rzecze baca.
– Ale baco, kotów się nie pierze!
– Piere się piere.
Nie przekonawszy bacy, turysta wybrał się w dalszą drogę. Kiedy wracał po kilku godzinach zobaczył bacę i leżącego obok zdechłego kota. Pokiwał głową i mówi:
– A mówiłem, że kotów się nie pierze?
– Piere się piere, jeno nie wyzyma…

Do bacy przychodzą koledzy.
Nagle pytają się:
– Baco, co tak u ciebie cuchnie?
– Chwileczkę. …śpi…chyba nie…Więc tak. Są dwie możliwości: Albo nie domknąłem obory albo moja stara się nie przykryła.

Do bacy wypasającego owieczki przyjeżdża pobliską drogą nowoczesnym samochodem ubrany w garnitur człowiek w średnim wieku.
Po wyjściu z samochodu pyta:
– Baco, co tu robicie? Wypasacie owce?
– Tak, panocku.
– A baco, jak wam powiem ile macie tych owiec dokładnie, to dacie mi taką jedną, do upieczenia?
– Dobrze, panocku, domy.
Przyjezdny wrócił do samochodu, wziął laptopa, telefon satelitarny, połączył się z siecią, ciągnął dane z satelity, przetworzył, popracował chwile nad programem, który mu to policzył i mówi:
– Baco, macie tu na tej łące 347 owieczek.
– Dobrze panocku, to wybierzcie sobie jedną.
Przybysz wybrał sobie jedną, ładną, białą, a baca mówi:
– Panocku, a jak ja wom powim, kim wy jesteście, to oddacie mi ją?
– Dobrze, oddam.
– No panocku, to wy jesteście konsultant Unii Europejskiej do spraw rolnictwa.
– A skąd to wiecie, baco?
– Ano tak: jeździcie drogimi samochodami, pchacie się gdzie was nikt nie prosi, zabieracie biedniejsym od wos i nic wiecie o mojej pracy! Oddajcie mi mojego psa!

– Baco, macie takiego małego pieska i wieszacie na furtce napis: „Uwaga pies!”?
– A bo mi go już 3 razy zdeptali

Baca popił na imieninach i na drugi dzień na kacu poszedł doić krowę.
Mówi do niej:
– Oj krasula jak mi się nie chce ciebie doić
A krasula się obraca i mówi:
– To ty trzymaj cycki a ja będę skakać.

Idzie zasapany turysta drogą, w końcu spotyka go baca jadący
furmanką. Turysta pyta:
– Baco daleko do Zakopanego?
– E panocku bedzie z pieć kilometrów.
– A mogę się z wami zabrać?
– Ano wsiadojcie mówi Baca.
Po około półtorej godzinie turysta pyta:
– Baco daleko jeszcze? e teroz będzie ze dwadzieścia.

Idzie listonosz do bacy.
– Baco, co tak mieszacie?
– A, gówno z pszenicą.
– A co z tego wyjdzie?
– Listonosz!
Obrażony listonosz idzie drogą od bacy i spotyka policjanta.
Policjant się go pyta:
– Skąd wracacie?
– A od bacy.
– I co tam ciekawego baca robi?
– A miesza gówno z pszenicą.
– A po co?
– Powiedział mi, że ma wyjść z tego listonosz. Idź, to tobie powie, że wyjdzie policjant.
Idzie policjant do bacy.
– Baco, co tam mieszacie?
– A gówno z pszenicą.
– A co z tego wyjdzie. Policjant?
– Nie, za mało gówna!