– I jak było na tej wycieczce w Afryce?
– Dobrze. Dałem 5$ jednemu wygłodniałemu dziecku.
– I co??
– Poszedł do sklepu i kupił sobie wuwuzele.

Dwóch chłopców bawiących się na ulicy widzi idącego ruskiego żołnierza.
Jeden z nich zwraca mu uwagę, i mówi:
– Ty, sołdat, but zgubiłeś.
– Ja nie zgubił, ja znalazł.

Para zakochanych spaceruje po parku:
– Kochany, pocałuj mnie jak Romeo piękną Julię.
– A jak to się robi?
– Hmm… a może przytul jak Abelard swą Heloizę.
– A to jak?
– Jak? Srak! Czytałeś ty coś w ogóle?
– Tak, „Naszą szkapę”. Ugryźć Cię może w d*pę?

Moskwa, połowa lat 20-tych. Zima.
Nastoletni chłopiec bawi się śnieżkami na podwórku.
Nagle słychać dźwięk rozbitego szkła.
Wybiega typowy rosyjski dozorca z miotłą – srogi, ze świńską mordą, ubrany w waciak i uszankę.
Zaczyna biec za chłopakiem.
A ten uciekając tak sobie myśli:
– Po co, no po co to wszystko? Po co, skoro ja już dawno nie jestem małym chłopcem. Po co te śnieżki i ci koledzy z podwórka? Odrobiłem już lekcje, wiec czemu nie siedzę w domu i nie czytam książki mojego ulubionego pisarza Ernesta Hemingwaya?
W tym samym czasie. Hawana.
Ernest Hemingway siedzi w swoim gabinecie w podmiejskiej willi.
Kończy właśnie kolejną powieść, rozmyśla:
– Po co, no po co to wszystko? Jak mi wszystko już obrzydło, ta cała Kuba, te plaże, banany, trzcina cukrowa, te upały.. Piję jakiś syf z marynarzami lub staram się nadać nutę romantyzmu cuchnącym rybakom. Czemuż nie jestem w Paryżu i nie siedzę ze swoim najlepszym przyjacielem Andre Maurois w towarzystwie dwóch pięknych kurtyzan, popijając poranny aperitif i debatując o sensie
życia?
W tym samym czasie, Paryż.
Andre Maurois leży w swojej sypialni, spogląda na kurtyzanę, myśli:
– Po co, no po co to wszystko? Jakże ja ma dość tego Paryża, tych gruboskórnych Francuzów, tej wieży Eiffla z której ptaki srają mi na głowę. Upijam się każdego dnia, głupieje od tych dziwek i dymu papierosów. Dlaczego nie jestem teraz w Moskwie, gdzie chłód i śnieg? Czemu nie siedzę teraz z moim przyjacielem Andriejem Płatonowem przy stakańciku wódki, rozmawiając o wieczności?
W tym samym czasie, Moskwa.
Zima. Piź…i. Andriej Płatonow w waciaku i uszance goni jakiegoś wyrostka powtarzając sobie w myśli:
– Jak go złapię to zaj…bię, zaj…bię jak psa!

– Tato, pokaz jak biegają słoniki!
– Ale już pokazywałem ci dzisiaj trzy razy.
– Tato, ja chcę jeszcze.
– No dobrze, ale to już ostatni raz. Pluton! Maski p-gaz włóż i jeszcze dwa okrążenia!

Kobieta siedzi obok mężczyzny na wykładzie.
Nagle czuje, iż trąca on o jej kolano.
Spogląda więc na niego i mówi:
– Potrzebujesz czegoś? Jakieś notatki chcesz może?
A koleś na to:
– Co? A nie, nie… Tylko wora od nogi odklejałem.

Rozmawiają dwaj chłopcy:
– Mój wujek, który jest marynarzem omal nie zginął przez ośmiornicę!
– To jeszcze nic! Mój, który jest płetwonurkiem, omal nie zginął przez dwunastnicę!

– Bardzo przepraszam, czy pani synek to ten, który nosi piasek w moim słomkowym kapeluszu?
– Nie, mój właśnie sprawdza, czy pana radio działa pod wodą.

Jasiu jedzie na rowerku i mówi:
-Lowelku jedź-rowerek jedzie
-Lowelku stój -rowerek zatrzymuje się
Dojeżdża do skrzyżowanie jest czerwone światło i jaś mówi
-Lowelku stój
Przechodzi starsza pani i mówi
-Taki duży chłopiec a nie umie powiedzieć „R”
A jasiu na to:
-spie**alaj stara k**wo a ty lowelku jedź

Najmłodsza Mądralówna i najmłodszy Iksiński spostrzegają na spacerze w parku całującą się parę.
– Dlaczego oni to robią? – pyta mała.
– Nie rozumiesz? On jej chce ukraść gumę do żucia!

Jasiu, który się jąkał poszedł z kolegami do sadu na jabłka. Chłopcy kazali mu stać na czatach.
Jeden mówi do Jasia:
– Jak będziesz kogoś widział to krzycz „chłop”.
Koledzy zbierają jabłka.
Nagle Jasio krzyczy:
– Chłop…chłop…
Chłopcy błyskawicznie zeszli z drzewa i uciekają a Jasio:
– Chłop..chłop..chłopaki zostawcie mi kilka jabłek.

Zenek bawi się w piaskownicy, podchodzi do niego Jasiu i mówi
– Ile masz lat?
– Dwa albo trzy
– To trzy czy dwa?
– Dwa lub trzy!
– Ok. To załatwimy to inaczej. Palisz?
– Pale
– Pijesz?
– Pije.
– pier**lisz się?
– Nie.
– To masz dwa.