Na sąsiednich łóżkach leżą w szpitalu dwaj myśliwi.
Jeden z nich pyta:
– Słyszałem, że został pan poturbowany na polowaniu?
– Tak.
– Jak to się stało?
– Idę sobie lasem, patrzę dziura. Strzelam, a tu wyskakuje z niej martwy zając. Idę dalej, patrzę jeszcze większa dziura! Strzelam, wyskakuje martwy lis. Idę dalej, patrzę olbrzymia dziura! Strzelam, a tu wyjeżdża z tunelu pospieszny do Katowic!

– Kupiłem psa – chwali się myśliwy koledze.
– Tak? A jakiej rasy?
– Gończej. Ja mu mówię „Aport”, a on do mnie „Goń się!”.

Dlaczego myśliwy zamyka jedno oko mierżąc do zająca?
Bo gdyby zamknął oba, to by nic nie widział.

Myśliwy chwali się kolegom, że za jednym strzałem upolował trzy zające.
– Jak to możliwe? – pytają koledzy.
– Jednego trafiłem w brzuch, drugi zemdlał ze strachu,
a trzeci udawał zabitego, więc i jego też wziąłem ze sobą.

Fąfara pyta sąsiada:
– Dlaczego idziesz na polowanie w stroju wędkarza?
– Dla zmylenia zajęcy. Będą myślały, że idę na ryby!

Idzie zajączek przez las, patrzy, a tu się myśliwy zdrzemnął i zostawił fuzję.
No to zajączek łaps i ma flintę.
” No ” – myśli sobie – „Teraz się odbiję za wszystkie zniewagi”
Idzie, patrzy lisica.
Schował fuzję za siebie i pewnym krokiem podchodzi do
niej i mówi:
– Lisico, strzel se kupkę.
Ta wielce oburzona dawaj z łapami na niego, a ten wyciąga flintę i mówi:
– Mowie poważnie. Rób kupsko.
Lisica wystraszyła się flinty, więc męczy i męczy i wyprodukowała.
Teraz zając mówi:
– A teraz to zjedz.
Lisicy oczy wylazły na wierzch, a zając machnął jej flintą przed oczami.
No to zabrała się do konsumpcji.
Zadowolony zajączek pokicał dalej.
Patrzy, wilk.
Podbiega do niego i znowu:
– Wilku, walnij kloca.
Ten oczywiście wysuwa kły, a zając – flinta przed nos wilka.
– No! Rób!
Wilk volens nolens ciśnie.
– A teraz to zjedz.
Wilk patrzy na zająca i pyta:
– Te zając, a na pewno ta flinta jest naładowana?
Zając patrzy na flintę i mówi:
– Wiesz co, czekaj, ja to zjem.

Myśliwy przechwala się przed kolegami swoja pewna ręką i niezawodnym okiem.
Aby zademonstrować swoje umiejętności strzeleckie, strzela do przelatującej gęsi.
Gęś leci dalej.
– Koledzy cud, cud! – woła do kolegów – pierwszy raz w życiu
widzę lecąca martwą gęś!

Fąfara wybrał się z kolegą na polowanie.
– Nareszcie jesteśmy na miejscu, zaraz zaczniemy strzelać.
– Strzelać? Po co?
– Cóż za pytanie! A po co zostałeś myśliwym?
– Bo chciałem chociaż raz w tygodniu uciec przed żoną.

Fąfara zwierza się sąsiadowi:
– Ludzie to niewdzięcznicy! Widzi pan tego niewysokiego
faceta, który nas minął? Udaje, że mnie nie zna, nawet się
nie przywitał, a przecież w zeszłym roku uratowałem mu życie.
– Naprawdę? Jak to było?
– W czasie polowania pomyliłem go z dzikiem i strzeliłem
do niego. Trafiłem w czapkę. Gdybym trafił kilka centymetrów
niżej, byłoby po nim!

– Czy słyszałeś przypowieść o blond-wilku, który wpadł we wnyki kłusownika?
– Tak, odgryzł sobie trzy nogi i nadal był uwięziony.

Myśliwy po powrocie z Afryki opowiada swoje przygody:
– Idę sobie przez Saharę, a tu biegnie w moja stronę lew! To ja w nogi i hop, na najbliższą jabłonkę!
– Przecież na pustyni nie rosną jabłonie!
– Właśnie! Z wrażenia nawet tego nie zauważyłem!

Dwóch mężczyzn poluje na kaczki.Jeden z nich strzela.Po chwili kaczka z hałasem spada na ziemię.
-Piękny strzał!-mówi drugi.
-Ale całkiem nie potrzebny.Upadając z tej wysokości kaczka i tak by się zabiła.