O arabach

Na lotniku w USA celnik do Araba:
– Co, już Pan wraca do domu? Tak szybko?
– Coś mi nie wypaliło.

Idzie baca przez pustynie, spotyka Araba i pyta…
– Daleko stąd do morza?
– No, z 30 km.
– To żeście se plaże odwalili.

Kilkanaście lat przed Wojną w Zatoce, amerykańska dziennikarka napisała reportaż o pozycji kobiet w Kuwejcie.
Zauważyła, że o niskim statusie kobiet świadczy, między innymi to, że zawsze idą trzy metry za swoim mężem.
Po wojnie wróciła do Kuwejtu i ku swemu zaskoczeniu, zauważyła zmianę.
Teraz kobiety zawsze chodziły przed swoimi mężami.
Zaciekawiona zagadnęła jedna parę:
– To wspaniale! Prawdziwa rewolucja! Czy to Ameryka wpłynęła na zmianę pozycji kobiet?
– Tak, z całą pewnością – odpowiedział mężczyzna.
– Och, z przyjemnością napiszę o tym artykuł. Czy mógłby mi pan wyjaśnić, co konkretnie spowodowało te zmianę?
– Miny.

Maliniak zawsze przechwalał się kumplom z pracy, jaki to z niego światowy człowiek.
Popisywał się, że zna różnych sławnych ludzi.
Nikt mu oczywiście nie wierzył, ale pewnego razu przyjechał do ich zakładu Wałęsa.
Idzie przez teren fabryki, aż tu nagle zobaczył Maliniaka.
Zamachał do niego, wyściskali się, wycałowali.
Potem zamknęli się w pokoju i obalili parę piw.
Chłopaków trochę to zbiło z tropu, ale dalej nie wierzą we wszystko, co gada Maliniak.
Pewnego razu do Polski przyjechał Clinton.
Wszyscy stoją na ulicy, machają chorągiewkami.
Jedzie samochód Clintona i nagle zatrzymuje się.
Wysiada Bill i Hilary, podchodzą do Maliniaka, ściskają się jak starzy znajomi, wspominają jakieś stare dzieje, w końcu zapraszają go do limuzyny i odjeżdżają na bankiet.
No to już zupełnie załamało kumpli Maliniaka, ale dalej nie do końca mu wierzą.
Aż pewnego razu pojechali wszyscy z wycieczką do Rzymu, zobaczyć Papieża.
Stoją na placu Świętego Piotra i nagle Maliniak mówi:
– Ciągle mi nie wierzycie, to ja wam pokażę. Za chwilę wyjdę razem z Papieżem na balkon, pobłogosławi tłum na placu.
– Eeee, zalewasz Maliniak.
– No to zobaczycie.
I faktycznie poszedł gdzieś, a za chwilę patrzą, a na balkonie pojawia się Papież i Maliniak.
To już całkiem ich zgasiło, stoją i nic nie mówią.
W pewnej chwili podchodzi do nich wycieczka Arabów i przewodnik pyta łamaną angielszczyzna:
– Excuse me, panowie, czy moglybyszcie nam powiedzecz, czo to za faczet w białym kitlu sztoi na balkonie z Maliniakiem?

W samolocie stewardessa do Taliba:
– Może drinka?
– Nie, dziękuję, za chwilę będę prowadził.

Idzie Arab z żoną przez pustynię.
Wędrowali tak 2 tygodnie.
Nagle Arab zatrzymuje się i mówi do żony:
– Idź do domu i przynieś ołówek i linijkę.
– Ale do domu są 2 tygodnie drogi!
– Nie gadaj, tylko idź!
Żona posłusznie poszła do domu i przyniosła mężowi to o co prosił.
– No to teraz, narysuj mi na plecach szachownicę.
– Ależ mężu, po co?
– Nie gadaj, tylko rysuj!
Żona narysowała mu na plecach szachownicę, a gdy skończyła, Arab mówi do niej:
– No to teraz, podrap mnie w B7.

Idzie dwóch niemalże wykończonych facetów po pustyni.
Napotykają beduina na wielbłądzie:
– Witaj! Czy mógłbyś nam wskazać drogę do najbliższej oazy?
– Ależ oczywiście! To bardzo proste – odpowiada tubylec – Idźcie prosto i w następny wtorek skręćcie w prawo.

Spotykają się w barze Polak z papugą na ramieniu i Arab z wężem przewieszonym na szyi.
– Czy jesteś w stanie wypić szklankę spirytusu? – pyta z zainteresowaniem Arab Polaka.
– Jak mi ktoś postawi to wypiję – odpowiedział Polak.
Arab postawił, a Polak gul, gul…, wypił do dna.
– Niesłychane. A jak ci postawię drugą szklankę to też wypijesz?
– Jak mi postawisz, to czemu nie – odpowiedział bez zająknięcia Polak.
Arab postawił mu kolejkę, a Polak …gul, gul…
– A jak ci postawię jeszcze jedną kolejkę, to co?
Na co odzywa się papuga:
– I trzecią i czwartą i ci tego robala zeżremy i wpier*ol dostaniesz.

Co mówi Arab z HIV”em przed stosunkiem?
– Raz kozie śmierć

Na egzaminie na akademii rolniczej, zdaje jakiś Arab:
– Proszę mi podać skład kiszonki – zadano mu pytanie.
Na to Arab zrobił wielkie oczy, szczęką uderzył ze zdziwienia w stół,
chwycił się za kieszeń przy koszuli i zapytał:
– KISZONKI?

Przez pustynię jedzie na wielbłądzie Arab, a obok ledwie żywa biegnie jego żona.
Spotykają jadącą z naprzeciwka karawanę:
– Dokąd się tak śpieszysz? – pyta przewodnik karawany.
– Żona mi zachorowała, wiozę ją do szpitala.

Jedzie Arab na wielbłądzie przez pustynię i widzi w oddali jadącego motocyklistę ubranego w skórzane spodnie i kurtkę.
Zatrzymuje go i się pyta:
– Co robisz że wcale nie jest ci gorąco mimo takiej wysokiej temperatury?
– Szybka jazda, powiew wiatru tak działa, że robi się zimno.
Arab pomyślał i po chwili wsiada na wielbłąda i raz, drugi, trzeci go batem.
Po jakimś czasie drogi wielbłąd pada.
Arab podchodzi spoglądając na niego i mówi:
– pier**lony zamarzł.