o Biznesmenach

Biznesmen wyjechał w interesach do Japonii. Chcąc umilić czas zamówił sobie na wieczór gejszę. Podczas stosunku dziewczyna krzyczy:
-Nashiga yama! Nashiga yama!
Facet nie znał japońskiego, ale pomyslał, że gejsza pewnie z rozkoszy krzyczy „Brawo”. Następnego dnia grał w golfa z japończykami z hotelu. W pewnym momencie jeden z nich wyjątkowym zgrabnym uderzeniem umieścił piłkę w dołku.
-Nashiga yama! – wykrzyknął biznesmen. Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni.
-Jak to nie ta dziura??

Do wytwórni pasztetów przyjechała kontrola z sanepidu.
Insektor pyta:
– Czy ten pasztet z zająca jest naprawdę z zająca?
– Tak, ale prawdę mówiąc dodajemy jeszcze koninę.
– A w jakich proporcjach?
– Pół na pół… Jeden zając, jeden koń.

Chwali się jeden biznesmen drugiemu:
– Wiesz, jaką sekretarkę zatrudniłem? Zrobiła mi porządek w biurze, o wszystkim pamięta, a w łóżku jest lepsza od mojej żony!
Minął pewien okres, ten drugi biznesmen planuje urlop, ale chce, żeby firma chodziła jak w zegarku.
Mówi do kolegi:
– Stary. Pożycz mi tej swojej sekretarki ma miesiąc.
– No problem, mówi tamten.
Po miesiącu spotykają się.
– I jak?
– Miałeś rację. Przypilnowała wszystkiego. No, może w jednym się pomyliłeś: w łóżku nie jest lepsza od Twojej żony.

Do banku w Szwajcarii wchodzi klient z walizką i ściszonym głosem mówi do bankiera:
– Chciałbym wpłacić pieniądze, w tej walizce jest całe cztery miliony euro.
Na to bankier uśmiechnięty:
– Proszę nie ściszać głosu, bieda to żaden wstyd.

Skarży się bankier:
– Ten kryzys jest gorszy niż rozwód! Straciłem połowę majątku i nadal mam żonę!

W samochodzie jedzie czterech łysych gangsterów, a w bagażniku siedzi biznesmen.
Gościu boi się, bo nie wie co z nim zrobią i nawet trochę popuścił. Nagle auto staje, klapa się otwiera.
Biznesmen widzi policjanta.
-O jak dobrze, że pana widzę, tak się bałem.
Na to policjant:
-Nie gadaj tylko się posuń!

Dwóch bankierów rozmawia po krachu na giełdzie:
– I co, jak przespałeś dzisiejsza noc?
– Jak niemowlę!
– Co? Jak niemowlę? Jak to?
– Calą noc płakałem i dwa razy się zesrałem.

Rozmawiają dwaj bankowcy:
– Wiesz, przez ten kryzys, to nie mogę spać, wiercę się całą noc, ale z nerwów nie daję rady zasnąć.
– A ja śpię jak niemowlę…
– No co Ty, naprawdę?! Jak to, jak niemowlę?!
– No po prostu, całą noc ryczę, a nad ranem sram w gacie.

Pewien młody bogacz chciał wstąpić do klubu milionerów. Przyjechał tam i poprosił o członkostwo. Ale że bogacze go nie znali, zaczęli go wypytywać:
– Czy ma pan dwupiętrową kamienicę?
– Nie – odpowiada
– Czy jeździ pan mercedesem?
– Nie
– A ma pan może chociaż taki naszyjnik, ze złota i diamentów?
– Nie
– Więc przykro nam, ale nie możemy pana przyjąć.
Załamany bogacz wraca do willi i woła służącego:
– Janie!
– Tak?
– Zamów firmę budowlaną i każ zburzyć w naszej kamienicy wszystkie piętra powyżej drugiego. Sprzedaj nasze jaguary i cadillaki, i kup te niemieckie złomy którymi wszyscy jeżdżą.
– I jeszcze coś?
– Tak, zdejmij Azorowi obrożę i przynieś mi ją tutaj.

Czasy współczesne – znany polski biznesmen jedzie limuzyną do swej willi i widzi nagle kilka osób stojących na czworakach i jedzących trawę z przydrożnego rowu. Każe zatrzymać samochód szoferowi opuszcza szybę i pyta- Hej dobrzy ludzie, co wy robicie ? – Jesteśmy głodni i nie mamy co jeść. Dlatego musimy jeść trawę. Biznesmen zastanawia się chwilę i mówi, wchodźcie do mojego samochodu, zabiorę was do siebie. – Ależ, nie możemy, w domu została czwórka dzieci i dziadek. – Dobrze, ich też zabierzemy. I rzeczywiście limuzyna pojechała pod starą chatę zabrałą pozostałe osoby i pojechałą dalej. W samochodzie żona biedaka nie wytrzymała. – Jak to nie można wierzyć ludziom. Mówią, że jak to bogaty to seraca nie ma a tu… do siebie Pan nas zaprasza…. – Ech, to drobiazg, z resztą… spodoba się wam u mnie. Miesiąc temu zwolniłem ogrodnika trawa sięga mi prawie do kolan.

Biznesmen tłumaczy swojej żonie najnowszy interes:
– Podpisujemy umowę na trzy lata. On daje pieniądze ja doświadczenie.
– No, a co będzie za trzy lata?
– On będzie miał doświadczenie a ja pieniądze…

Jedzie wypasiony Mercedes na pruszkowskich numerach. W środku czterech łysych, w bagażniku biznesmen. Gość w bagażniku trzęsie się ze strachu, aż popuścił trochę w spodnie. Nagle samochód zatrzymuje się, otwiera się klapa bagażnika i facetowi ukazuje się policjant. Biznesmen zbolałym głosem:
– O Boże! Jak się cieszę, że pana widzę!
– Z czego się, cieszysz?! Posuń się!