O dresiarzach

Idzie sobie chłopak ulicą w Nowej Hucie.
Podchodzi do niego kilku gości w dresach i pyta:
– Wisła czy Cracovia?
– Spokojnie panowie, ja z Warszawy jestem…

Policjant spisuje mężczyznę:
– Imię?
– Zbychu.
– Adresik?
– A, dresik markowy – Adidas.

Spotykają się dwaj koledzy pod blokiem.
Jeden mówi do drugiego:
– Ty kurna, a ty tą Mariolkę kurna znasz?
– No znam.
– A wiesz kurna, zaprosiła mnie wczoraj do siebie.
– E, zalewasz.
– No kurna nie zalewam, mówię kurna jak było. Potem wypiliśmy sobie coś nie coś.
– E, zalewasz.
– No kurna nie zalewam, mówię kurna jak było. Potem położyła się na łóżko.
– E, zalewasz. Naprawdę?
– No kurna nie zalewam, mówię jak było. A potem powiedziała, żebym kurna zrobił to co potrafię najlepiej.
– E, zalewasz. I co zrobiłeś?
– No kurna nie zalewam, mówię jak było. Więc podszedłem do niej i zawaliłem jej z dyńki.

Rozmowa dwóch kumpli:
– Słyszałeś, że Stefana wczoraj dresiarze 2 razy pobili?
– Nie, a dlaczego?
– Pierwszy raz dostał bo nie chciał oddać komórki. Ale w końcu oddał.
– A drugi raz?
– To był Sagem.

Siedzi pijak na ławce i podchodzi do niego policjant i mówi:
– Imię i nazwisko?
– Zygmunt Kwiatek.
– Lat?
– 46
– Adresik?
– A dresik to z adidasa!

Jedzie dres samochodem.
Złapał gumę.
Przechodzi drugi i pyta:
– Co robisz?
– A, koło wykręcam…
– To ja wezmę radyjko!

Spotyka się dwóch dresiarzy:
– Stary, byłem wczoraj na dyskotece, taką laskę zajebistą…
– EEE, cienki jesteś. Stary, ja wpadam na imprezkę w nowym dresiku, łańcuch na łapie. Taką laskę wyrwałem, poszliśmy na plażę. Ta się rozbiera i do mnie „rób co umiesz najlepiej”
– I co? Bzyknąłeś ją?
– Nieeee. Z bańki jej jebnąłem

Dresiarz z bejsbolem wchodzi do pralni:
– Czy jest chleb wiejski?
– Przecież to jest pralnia.
Drechu wziął i wpier****ł pracownikowi pralni.
Następnego dnia drech znów wchodzi do pralni:
– Bagietkę poproszę!
– Chłopie zrozum t.o.j.e.s.t.p.r.a.l.n.i.a
– Bagietkę poproszę!
– Spierd***j!
Dresiarz znów pobił pracownika pralni.
Trzeciego dnia facet pracujący w pralni kupił 10 gatunków chleba. Znów wchodzi dres:
– Czy macie banany?
– Przecież wczoraj i przedwczoraj chleb chciałeś?
– Cóż… chleb teraz nawet w aptece kupić można…

Jasio syn znanego dresiarza przychodzi do domu ze szkoły i mówi, że dostał 5 jedynek.
Na to jego ojciec:
– Wiesz Jasiu będzie wpier***
– Wiem zdobyłem już adresy nauczycieli.

Na ławce w parku siedzi dresiarz zjada cukierek za cukierkiem.
Siedzący po przeciwnej stronie alejki starszy jegomość mówi:
– Młodzieńcze, wiesz, że jak będziesz jadł tyle słodyczy to bardzo szybko powypadają ci zęby?
Dres popatrzył na gościa i odpowiedział:
– Mój dziadek dożył 105 lat i miał wszystkie zęby.
– Tak? A też jadł tyle cukierków?
– Nie, on się po prostu nie wpieprzał w nie swoje sprawy.

Wraca dresiarz z Paryża i opowiada swojej dziewczynie co tam widział.
-Wiesz Zocha, idę k***a,patrzę k***a, a tu wielki, wyje**sty plac k***a!
Patrzę na lewo k***a mać… och***ć można!Patrzę przed siebie: O żesz k***a! Patrzę na prawo: k***a O ja Cię p*****lę…
Zocha zaczyna płakać. Dresiarz pyta:
-Zocha,co Ci się k***a ,stało?
-Boże,jak tam musi być pięknie…

Policjant zatrzymuje dresiarza w beemce.
P: Dokumenciki proszę.
D: Nie mam dokumencików.
P(uśmiechnięty): Aha, bez dokumencików jeździmy?
D: Ale tu mam zaświadczenie o skradzeniu dokumentów, mam jeszcze tydzień na wyrobienie nowych…
Policjant sprawdza, pieczęcie, podpisy wszystko się zgadza …obchodzi samochód patrząc badawczo, uśmiecha się szeroko i mówi:
P: No proszę jeździmy auteczkiem na niemieckich numerach?
D: A tak, proszę bardzo – mienie przesiedleńcze, mam jeszcze dwa tygodnie na zarejestrowanie – podaje policjantowi dokument. Policjant sprawdza, pieczęcie, podpisy wszystko się zgadza … Poirytowany każe otworzyć bagażnik. W bagażniku trup.
P: A to co!?
D: A to wujek Rysiek, proszę oto akt zgonu – podaje policjantowi dokument. Policjant sprawdza, pieczęcie, podpisy wszystko się zgadza …
P(zbaraniały): No akt zgonu w porządku ale tak nie wolno przewozić zwlok …
D: Proszę, tu jest pozwolenie na transport zwłok, jutro pogrzeb w kaplicy Świętego Jana w Krakowie – podaje policjantowi dokument.
Policjant sprawdza, pieczęcie, podpisy wszystko się zgadza …
Zdesperowany zagląda do bagażnika, zauważa coś i pyta triumfalnie:
P: A dlaczego denat ma lokówkę elektryczną w odbycie?!
Dresiarz podaje mu dokument:
D: Proszę bardzo: Ostatnia Wola Wuja Ryśka…