o Hrabim

Na środku pokoju leży kupa, Hrabia na to:
– Janie!
– Ja też nie! -odparł Jan.

Hrabia po udanym polowaniu udziela wywiadu.
– Niech Pan nam opowie jak zdołał pan upolować tak pięknego lwa.
– No wie pan było bardzo ciężko, ale wyciągnąłem strzelbę, skierowałem w stronę lwa, strzeliłem i zesrałem się.
– No wie pan na pana miejscu też bym się chyba posrał.
– Nie wtedy, teraz.

– Janie! Jajka!
– Na miękko czy na twardo panie Hrabio?
– Podrapać!

Hrabina woła do służącego:
– Janie trzeba podlać kwiaty!
– Ależ hrabino przecież pada deszcz!
– Nie szkodzi, weź parasol.

Hrabia woła Jana.
– Janie! Pilnuj mojej żony.
– Tak, panie.
Po tygodniu.
– Janie!
– Tak panie hrabio?
– I co moja żona robi?
– Emmm…
– Janie? Co moja żona robi?
– A skąd mam wiedzieć! W łóżku to się śpi a nie gada o sprawach prywatnych!

Hrabina mówi do Hrabiego:
– Może podam kolację?
– Bez sensu.
– To może pójdziemy na spacer?
– Bez sensu.
– A może opowiem zagadkę?
– No dobra niech będzie.
– Co to jest ciepłe, owłosione i wchodzi do dziury?
– ch*j!
– A nie bo myszka.
– Mysz w piździe, bez sensu.

Hrabia i hrabina przeżywają noc poślubną.
Rano hrabia zniesmaczony kaleczy się w palec i skrapia prześcieradło krwią.
– To dla pozorów hrabino.
Hrabina równie zniesmaczona wysmarkała się w prześcieradło.
– Masz rację hrabio.

– Hrabino!!! – mówi Jan:
– Hrabia leży na łożu i nie oddycha.
A na to Hrabina:
– Zawsze był leniwy…

Hrabia budzi się rano i patrzy, a tu koło łóżka leży gówno.
Hrabia krzyczy:
– Janie!
A Jan na to:
– Ja też nie!

Hrabia woła Jana:
– Janie!-krzyczy Hrabia
– O co chodzi?
– Czy spłuczka od toalety ma dwa sznurki do pociągania?
– Nie zazwyczaj jest tylko jeden, Hrabio.
– K***a,w takim razie nasrałem pod zegar!

Hrabia mówi:
– Janie, zasłałem łóżko
– to świetnie
– nie bałdzo

Hrabia po dłuższym pobycie za granica wraca do swoich posiadłości. Na dworcu czeka na niego zaprzęg koni i wierny sługa Jan.
– No i cóż tam zdarzyło się nowego we dworze podczas mojej nieobecności, Janie?
– Nic nowego, Jaśnie Panie… No może tylko to, że Azorek zdechł.
– Azorek?! Mój ulubiony pies? Jak to się stało?
– Ano nażarł się końskiej padliny, to i zdechł.
– A skąd we dworze końska padlina?
– Konie się poparzyły, to zdechły.
– Jak to konie się poparzyły???… Od czego?
– Od ognia, Panie, jak się stajnia paliła.
– A kto podpalił stajnię?
– Nikt, od płonącego dworu się zajęła.
– Na miłość boska, to i dwór spłonął? Jakim sposobem?
– Ano po prostu. Świeczka przy trumnie teścia Pana hrabiego się przewróciła i firany się zajęły.
– Och! A czemu mój teść umarł?
– Bo Jaśnie Pani uciekła z tym oficerem, co się z nim od trzech lat spotykała.
– Spotykała się od trzech lat?! To przecież nic nowego!
– Właśnie mówiłem, Jaśnie Panie, że nie zdarzyło się nic nowego.