O listonoszach

Jasiu podniecony wraca ze szkoły. Podniecony był dlatego że się dowiedział jak szantażować rodziców na hajs. Postanowił to wypróbować .
Jasiu podchodzi do mamy i mówi :
-Mamo znam całą prawdę-a mama przerażona odpowiada
-c co a ale j jak k t to?
-Tak to mamo-a mama odpowiada -dobrze masz tu 100 zł tylko nic nie mów tacie!
– Jasiu szczęśliwy idzie to wypróbować na tacie – Tato znam całą prawdę -a tata na to:
– okej okej masz tu 200 zł tylko nie mów nic mamie
-jasiu bierze pieniądze chowa do kieszeni i słyszy nagle dźwięk dzwonka do drzwi.
Podchodzi do nich aby wypróbować to na listonoszu:
-proszę pana znam całą prawdę
-a listonosz na to:
-jak co?
-znam prawdę nooooo
listonosz lekko zdziwiony mówi:
– Och no dobrze to PRZYTUL SIĘ DO TATUSIA !

Córka do matki:
– Mamo, mam faceta.
– A kim on jest?
– Nasz listonosz Jurek.
– Jurek? Ale on mógłby być twoim ojcem!
– Mamo, wiek to tylko liczba.
– Córko, nie do końca mnie rozumiesz…

Mama każe Zosi, żeby kupiła jej biustonosz.
Zosia gdy biegła przewróciła sie i zapomniała co miała kupić.
Biegnie i krzyczy:
– listonosz, listonosz…
Weszła do sklepu i krzyczy czy jest listonosz?
Pani jej odpowiada, że tu niema listonosza i każe jej iść na pocztę.
Zosia wchodzi na pocztę i się pyta czy jest listonosz?
– a o jaki Ci chodzi?
– o taki, aby dobrze leżał na mojej mamie.

– Mamo, mam chłopaka.
– Kogo, skarbie?
– Listonosz Michał.
– Michał?! Ale przecież on mógłby być twoim ojcem!
– Ale mamo, wiek to tylko liczba.
– Kochanie, myślę, że nie zrozumiałaś…

Listonosz z nadmorskiej miejscowości był wściekły, bo musiał dostarczyć pocztówkę dla latarnika, co wiązało się z wypłynięciem łódką i dużym nakładem czasu. Kiedy dotarł do latarni, wyburczał do latarnika:
– Pocztówka.
– Dzięki. I nie bocz się tak, bo zaprenumeruję gazetę…

Pewnego wieczora ojciec słyszy modlitwę synka:
– Boże, pobłogosław mamusię, tatusia i babcię. Do widzenia, dziadziu.
Uznaje, że to dziwne, ale nie zwraca na to szczególnej uwagi. Następnego dnia dziadek umiera.
Jakiś miesiąc później ojciec ponownie słyszy dziwną modlitwę synka:
– Boże, pobłogosław mamusię i tatusia. Do widzenia, babciu.
Następnego dnia babcia umiera.
Ojciec jest nie na żarty przestraszony.
Jakieś dwa tygodnie później słyszy pod drzwiami syna:
– Boże, pobłogosław mamę. Do widzenia, tatusiu.
Ojciec – prawie w stanie przedzawałowym.
Następnego dnia idzie do roboty wcześniej, żeby uniknąć ruchu ulicznego.
Cały czas jest jednak spięty, rozbity, rozkojarzony, spodziewa się najgorszego.
Po pracy idzie wzmocnić się do pubu.
Do domu dociera koło północy.
Od progu przeprasza żonę:
– Kochanie, miałem dzisiaj fatalny dzień…
– Miałeś zły dzień? Miałeś zły dzień? Ty?! A co ja mam powiedzieć? Listonosz miał zawał na progu naszych drzwi!

Kolega z klasy powiedział Jasiowi, że wymyślił dobry sposób na szantażowanie dorosłych:
– Mówisz tylko „Znam całą prawdę” i każdy dorosły głupieje, bo na pewno ma jakąś tajemnicę, której nie chciałby ujawnić…
Podekscytowany Jasio postanowił wypróbować świeżo zdobytą wiedzę w domu.
Przyszedł do mamy, powiedział:
– Znam całą prawdę i… dostał 50 złotych, z przykazaniem, żeby nic nie mówił ojcu.
Zachwycony pobiegł szybko do ojca, powiedział:
– Znam całą prawdę… i dostał 100 złotych z zastrzeżeniem, żeby nic nie powiedział matce.
Rozochocony Jaś postanowił więc wypróbować nową metodę również na kimś spoza rodziny.
Nadarzyła się okazja, kiedy listonosz przyniósł pocztę.
– Znam całą prawdę! – powiedział z szelmowskim uśmiechem Jasio.
Listonosz pobladł, poczerwieniał, rzucił listy na ziemię, rozłożył ramiona i wzruszonym głosem wyszeptał:
– W takim razie uściskaj tatusia…

Pani Kowalska pyta dzieci w klasie:
– Jaka część człowieka idzie najpierw do nieba?
Zuzia podnosi rękę i mówi:
– Myślę, że dusza, bo trzeba mieć czystą duszę, żeby dostać się do nieba.
– Bardzo dobrze – mówi pani Kowalska – Rysiu, a ty jak myślisz?
– Serce – mówi Rysio – bo trzeba mieć dobre serce, żeby dostać się do nieba.
– Naprawdę, świetnie – chwali go pani – A ty Jasiu jak sądzisz?
– Stopy.
– Dlaczego stopy? – dziwi się pani.
– Bo kiedy nakryłem moją mamę i listonosza, jej nogi były w górze, a ona krzyczała: Boże, dochodzę!

Późnym wieczorem do domu 10-letniego Jasia puka listonosz.
Jasio mu otwiera.
Listonosz widzi małego chłopca z cygarem w zębach i szklanką whisky w ręku i się pyta:
– Są rodzice?
– A wyglądam tak, jakby byli?

– Cześć! Słyszałem, że pracujesz na poczcie.
– Tak. Stempluję listy.
– I nie nudzi się to?
– Nie, przecież codziennie na stemplu jest inna data.

Jasio mówi do taty:
– Tato powiem ci co mówi taki pan w mundurze mamie co przychodzi tu co rano, ale jak dasz mi 10 zl.
Ojciec myśli, myśli:
– No dobrze i wyciąga z kieszeni 10 zl
– Jasiu i co mówi?
– Dzień dobry poczta dla pani.

Idzie listonosz do bacy.
– Baco, co tak mieszacie?
– A, gówno z pszenicą.
– A co z tego wyjdzie?
– Listonosz!
Obrażony listonosz idzie drogą od bacy i spotyka policjanta.
Policjant się go pyta:
– Skąd wracacie?
– A od bacy.
– I co tam ciekawego baca robi?
– A miesza gówno z pszenicą.
– A po co?
– Powiedział mi, że ma wyjść z tego listonosz. Idź, to tobie powie, że wyjdzie policjant.
Idzie policjant do bacy.
– Baco, co tam mieszacie?
– A gówno z pszenicą.
– A co z tego wyjdzie. Policjant?
– Nie, za mało gówna!