Kawały o narkotykach

Kategoria kawałów o narkotykach to zbiór dowcipów i żartów, które skupiają się na tematyce narkotykowej w sposób humorystyczny i beztroski. Ta kolekcja kawałów przynosi uśmiech na twarz, pozwalając nam spojrzeć na tę kontrowersyjną tematykę z lekkim podejściem.

Nad jeziorem siedzą dwa wróble i palą trawkę.
Podpływa do nich żaba i pyta:
– Ej, wróble, co tam macie?
– Trawkę.
– Dajcie trochę.
Wróble dają trawkę żabie.
Po jakimś czasie, żabę spotyka krokodyl i pyta:
– Ej, żaba, dlaczego tak niewyraźnie wyglądasz?
– Wróble siedzą na brzegu jeziora i palą niezły towar.
Krokodyl podpływa do wróbli i pyta:
– Ej wróble dajcie trochę.
Wróble patrzą na siebie, na krokodyla, znowu na siebie i na krokodyla.
Po chwili mówią:
– Teee żaba ty już lepiej więcej nie pal!

W sklepie:
– Są narkotyki? – pyta facet.
– Nie ma – odpowiada sprzedawca.
Na drugi dzień:
– Są narkotyki?
– Nie ma.
Tak było przez kilka dni. W końcu facet nie wytrzymał i wsypał mąkę do kapsułki po lekarstwie. Przychodzi facet:
– Są narkotyki?
– Tak.
– To dobrze, bo jestem z policji…

Przez park przynależący do domu wariatów idzie ordynator i spostrzega pacjenta siedzącego na ławce i walącego się kamieniem w głowę.
– Co robisz?
– Narkotyzuje się!
Idzie więc dalej, a tam kolejny wariat siedzi i tłucze w swoją głowę dwoma kamieniami.
– Co robisz?
– Biorę podwójną dawkę dzisiejszej działki.
Poszedł ordynator dalej wzruszając ramionami, a tu patrzy, a na kupie kamieni siedzi trzeci wariat i rozgląda się wokół.
– A Ty co robisz?
– Sprzedaję narkotyki.

Przychodzi królik do sklepu:
– Są narkotyki?
– Niema
Przychodzi następnego dnia i znów pyta:
– Są narkotyki?
– Niema
I tak przez kilka dni w końcu sprzedawca lituje się nad królikiem i załatwia narkotyki.
Następnego dnia przychodzi królik:
– Są narkotyki?
– Są
Wtedy królik wyjmuje spluwę krzycząc:
– stać tu FBI

Tygrys przychodzi do sklepu hipopotama i węża, pyta się.
– Są narkotyki?
– Nie ma.
Na następny dzień to samo, aż po czwartym dniu pytań tygrysa hipopotam mówi do węża:
– A może jeśli on tak chce te narkotyki to załatwmy mu je.
Na następny dzień przychodzi tygrys i pyta się:
– Są narkotyki
– Tak
– Wpadliście jestem z FBI

Małgosia wypytuje Jasia na pierwszej randce:
– Jasiu, Ty masz jakieś nałogi?
– Ależ skąd!!
– A masz jakieś hobby?
– Tak, lubię roślinki.
– A jakie?
– Chmiel, tytoń, konopie…

Jaś pali trawkę w toalecie.
Zaciąga się raz – światło gaśnie.
Zaciąga się drugi raz – światło się zapala.
Po kilku machach słyszy pukanie do drzwi:
– Co ty robisz w tej łazience synku?
– Myję zęby, mamusiu.
– Cztery dni?

Hipisowi się zmarło i idzie przed oblicze św. Piotra, a ten na to:
– I co ja mam z tobą zrobić? Do piekła cię nie dam, bo taki zły, to nie byłeś. Do nieba też jeszcze się nie nadajesz. A do czyśćca też nieszczególnie.
Pozwolił mu więc wybrać. Idą najpierw do czyśćca. A tam wielkie pola marychy, wszędzie jak okiem sięgnąć pola marychy. Hipis na to:
– Ja tu zostaję, tu mi się podoba.
– Zastanów się, zobacz jak jest gdzie indziej.
– Nie, ja tu zostaję!
Kiedy wrota za św. Piotrem się zamknęły Hipis cieszy się, skacze, biega po polu. Nagle ktoś go zaczepia:
– Masz zapałki?! Masz zapałki?!

Na przerwie w szkole Jasiu napisał na tablicy ,,KOCHAM MARYŚKĘ”.
Marysia się rozpłakała, pobiegła do pani i mówi pani tą historię, a pani mówi:
– nie możesz jej kochać
– ale ja bez niej żyć nie mogę
– Jasiu jesteś za mały na kochanie dziewczynki
– a kto powiedział, że dziewczynki, mi chodziło o marichuanę!

Siedzi baca na kamieniu i wali się kamieniem w głowę.
Podchodzi do niego turysta i się pyta:
– Baco co robicie?
– Narkotyzuje się.
Turysta idzie dalej i widzi kolejnego bacę siedzącego na kamieniu i walącego się kamieniem w głowę.
– Baco co robicie?
– Narkotyzuje się.
Turysta idzie dalej i widzi bacę siedzącego na stercie kamieni:
– Baco co robicie?
– Narkotyki sprzedaję.

Narkoman trafił do piekła.
Otwierają się wrota a tu całe łany marihuany.
Narkoman napalony biegnie i rwie całe naręcza.
Nagle słyszy głos diabła:
– No i po co rwiesz jak tam pełno narwane!
Patrzy, a tu faktycznie pełno świeżego ziela.
Biegnie i zaczyna przerzucać, żeby schło.
A tu diabeł:
– I po co suszysz jak już tam ususzone!
I rzeczywiście.
Narkoman podbiega i zaczyna skręcać skręty.
Skręca, skręca, na co diabeł:
– I czego skręcasz jak tam dalej tyle nakręcane!
Narkoman patrzy, a tam góry skrętów!
Wybiera największego i pyta diabła:
– Masz może ogień?
– Byłby ogień, to byłby raj!