Nad Morskim Okiem siedzi stary gazda.
Przechodzący turyści pozdrawiają go i pytają:
– Co tu robicie?
– Łowię pstrągi.
– Przecież nie macie wędki.
– Pstrągi łowi się na lusterko.
– W jaki sposób?
– To moja tajemnica. Ale jeśli dostanę flaszkę, to ją wam zdradzę.
Turyści wrócili do schroniska, kupili butelkę wódki i zanieśli ją gaździe.
On tłumaczy…
– Wkładam lusterko do wody, a kiedy pstrąg podpływa i zaczyna się
przeglądać to ja go kamieniem i już jest mój…
– Ciekawe… A ile już tych pstrągów złowiliście?
– Jeszcze ani jednego, ale mam z pięć flaszek dziennie…

Wsiada obcokrajowiec do taksówki i prosi o podwiezienie!
Pasażer pyta:
– a co to jest?
Taksówkarz:
– HOTEL PLAZA.
Pasażer:
– a ile go budowali?
Taksówkarz:
– 3 lata!!
Pasażer:
– e tam, u nas to by go w 2 lata zbudowali!!
Taksówkarz już taki wkurzony, ale nic jedzie dalej!
Pasażer znowu pyta:
– a co to jest?
Taksówkarz:
– HOTEL PALMA.
Pasażer:
– a w ile go zbudowali?
Taksówkarz:
– no w 2 lata!!
Pasażer:
– e tam, u nas by taki w rok zbudowali!!
Taksówkarz jeszcze bardziej wkurzony, ale nic nie może zrobić wiec jedzie dalej!!
Właśnie przejeżdżali kolo WAWELU. Pasażer znowu pyta:
– a co to jest:
A taksówkarz na to:
– nie wiem bo jak Tu rano przejeżdżałem to tego jeszcze nie było!!

Pewnego razu niewidomy postanowił odwiedzić Teksas.
Wsiada do samolotu teksańskich linii lotniczych i zapada się w miękkim, dużym fotelu.
– Hej – mówi niewidomy – ale duży fotel.
– W Teksasie wszystko jest większe niż gdzie indziej – mówi siedzący obok pasażer.
Po lądowaniu samolotu niewidomy pierwsze kroki skierował do baru. Dostał kufel z piwem, bada go dłońmi i mówi z podziwem:
– Ale duże kufle tu macie.
– W Teksasie wszystko jest większe niż gdzie indziej – mówi barman.
Po kilku piwach niewidomy pyta barmana, gdzie jest toaleta.
– Na drugim piętrze, trzecie drzwi po prawej.
Niewidomy idzie, ale gubi drogę i zamiast do toalety wchodzi do sali z basenem. Potyka się, wpada do wody i przerażony krzyczy:
– Nie spłukiwać! Nie spłukiwać!

Idą Antek i Franek przez las.
Zobaczyli kamień, na którym było napisane:
„Jeśli mocie ludzkie serce, to mnie obróćcie”.
Nasapali się więc porządnie, a zaś na drugiej stronie było napisane:
„Piknie wom dziękuję, bo mi się bok odleżoł”.

Turysta idzie szlakiem i słyszy jak baca liczy:
– sto, sto jeden, sto dwa.
Turysta podchodzi do bacy i pyta się:
. baco, co wy tak liczycie?
Baca nie odpowiada, tylko bierze turystę za kołnierz i wrzuca go do wody:
– sto trzy.

Baca rozmawia z turystą:
– Zabiłem wczoraj 10 ćmów – mówi baca.
– Ciem – poprawia turysta.
– A kapciem.

Turyści pytają się bacy:
– Baco, gdzie jest Giewont?
– Widzicie tom pirsom górkę?
– Tak
– To nie jest Giewont. A widzicie drugom?
– Tak
– To tys nie jest Giewont. A widzicie trzecią?
– Nie.
– To jest właśnie Giewont.

Siedzi baca nad rzeczką i liczy:
– 98, 98, 98, 98…
Podchodzi turysta i pyta się:
– Baco, czemu baca tak liczy: 98, 98, 98?
Baca wpycha turystę do wody i liczy:
– 99, 99, 99, 99… .

Początkujący narciarz pyta bacę:
– Czy ten zjazd jest niebezpieczny?
– A gdzie tam panocku, wszyscy zabijają się dopiero na dole!

Egzaltowana turystka mówi do górala:
– Ależ pan musi być szczęśliwy… patrzy pan na zaślubiny górskich
szczytów z obłokami, widuje pan zachodzące słońce wypijające czar
niknącego tajemniczego dnia…
– Oj widywałem ja, widywałem – przerywa góral – ale już teraz nie piję.

Siedzi baca nad przepaścią i liczy:
– 126, 126, 126….
Przechodził obok turysta i pyta:
– Baco, co tak liczycie?
– 126,126,126…
Podszedł do bacy i…sru do przepaści.
– 127, 127, 127.

Idzie baca i ciągnie łańcuch.
Przechodzi turysta i mówi:
Baco co tak ciągniecie ten łańcuch?
A baca mówi:
A co mom go pchać?