o Wojsku

Afganistan. Góry.
Mały oddział żołnierzy radzieckich został okrążony przez miejscowych partyzantów.
Dowódca zarządza:
– Musimy zostawić kogoś, kto będzie pozostałych osłaniał. W ten sposób mamy szansę dotrzeć do swoich. Temu kto się zgłosi na ochotnika, zostawimy hełm, trzy granaty i automat. Jeżeli trzeba będzie wyprawimy potem uroczysty pogrzeb, damy pośmiertnie odznaczenia bojowe. Ktoś na ochotnika?
Zgłasza się Gruzin:
– Zostanę ale pod warunkiem, że nie zostawicie mi jednego hełmu i trzech granatów, a trzy hełmy i jeden granat.
Zgodzili się, zostawili Gruzina z trzema hełmami i jednym granatem i
odpełzli niepostrzeżenie ku swoim.
Minęła godzina a nie usłyszeli żadnego wystrzału ani żadnego wybuchu.
Zdziwieni wrócili z powrotem, patrzą: siedzi Gruzin, wokół niego pełno broni, mundurów, suchego prowiantu.
Opodal siedzą na wpół goli partyzanci a Gruzin mieszając hełmami krzyczy:
– Prawo, lewo, góra, dół – kto powie gdzie jest granat?

– Nowak, kim jesteś w cywilu?
– W cywilu – panie sierżancie – to ja jestem PAN NOWAK.

Wieczór. Spotyka się porucznik Rżewski z młodą dziewczyną na balu.
– Poruczniku. Zagramy w taką jedną śmieszną grę?
– Jaką?
– Ja zacznę frazę, a Wy, poruczniku, ją zakończycie.
– Dobrze.
– Pocałuj moje pier…
– …si!!! – kończy porucznik.
– Co Wy, poruczniku! Grubianin jesteś! Pocałuj moje pierścionki – miało być!
Przegraliście poruczniku! Gramy dalej: – Pocałuj moją du…
– …pę!!! – wykrzykuje zadowolony porucznik.
– Straszny z was grubianin, poruczniku! Miało być – pocałuj moją dużą
bransoletkę na ręce. Znowu przegraliście.
– To niesprawiedliwe! Teraz ja zaczynam, a Wy kończcie, paniusiu! – proponuje
Rżewski.
– Dobrze.
– Chwyć mnie za ch*j dwoma ręka

Podczas zbiórki kompanii kapral mówi do żołnierzy:
– Ci, co znają się na muzyce – wystąp!
Z szeregu występuje czterech.
– Pójdziecie do kapitana. Trzeba mu wnieść pianino na ósme piętro.

Niemcy konsekwentnie odmawiają wzięcia udziału w inwazji na Irak.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, Niemcy wzięłyby udział w inwazji pod warunkiem, że wcześniej ich wojska przeszłyby przez Polskę, Rosję, Francję i Anglię.

– Tato, pokaz jak biegają słoniki!
– Ale już pokazywałem ci dzisiaj trzy razy.
– Tato, ja chcę jeszcze.
– No dobrze, ale to już ostatni raz. Pluton! Maski p-gaz włóż i jeszcze dwa okrążenia!

Pada rozkaz:
– Wszyscy na konie!
– Ja nie mogę, mam wilka!
– To na wilka!

Inspekcja generała w koszarach.
Przy wejściu stoi młody żołnierz, czapka przekrzywiona, zasalutował niedbale a generał:
– Żołnierzu, zamieńmy się rolami, pokażę Wam, jak powinno się witać generała w jednostce.
No to młody się zamienił, wyszedł z pomieszczenia i wchodzi tak jak przed chwilą generał.
Generał stanął jak struna na baczność, zasalutował aż było świst powietrza słychać.
– Panie generale, melduję posłusznie, że…
A na to młody klepie go w ramię i mówi:
– Dajcie spokój z tym generałem, ja też kiedyś byłem zwykłym, młodym szeregowcem…

Generał wizytuje dywizję Czerwonych Beretów.
Przechadza się przed najlepszym batalionem, wymachując szpicrutą. Widząc u jednego z żołnierzy niedopięty guzik, uderza go w brzuch i pyta:
– Bolało?
– Nie.
– Dlaczego?
– Bo jestem komandosem!
Zadowolony z odpowiedzi generał daje żołnierzowi tydzień urlopu. Idąc dalej zauważa żołnierza z rozwiązanym butem.
Uderza go w brzuch i pyta:
– Bolało?
– Nie.
– Dlaczego?
– Bo jestem komandosem!
– Dać mu odznakę wzorowego żołnierza! – rozkazuje generał.
Dochodząc do końca szeregu generał spostrzega w rozporku żołnierza wystającego chu*a.
Uderza w niego szpicrutą i pyta:
– Bolało?
– Nie.
– Dlaczego?
– Bo to nie mój, tylko kolegi z drugiego szeregu!

Szczyt wojskowej głupoty?
Włożyć hełm na lewą stronę.

Na studium wojskowym Politechniki Warszawskiej był major Aksamit. Pewnego dnia jakiś dowcipniś napisał na tablicy w czasie przerwy złotą myśl: „Major Aksamit ma w d*pie dynamit”.
Po dzwonku do sali wszedł wspomniany major, przeczytał
co było napisane na tablicy, zrobił się czerwony i pobiegł po kierownika (dowódcę?) studium wojskowego.
W tym czasie studenci wytarli tablicę.
Major przybiegł do sali, aby zaczekać na kierownika i oniemiał po raz drugi.
Tablica była czysta!
Niewiele myśląc wziął kredę i własnoręcznie napisał wspomniana
wyżej sentencję.
W chwilę potem przyszedł dowódca, popatrzył na tablicę i groźnie zapytał:
– Kto to napisał?
– Pan major – odpowiedzieli studenci.

– Panie kapitanie, czy pan wie, że szeregowy Ecik skoczył bez spadochronu?
– Oszalał. To już dzisiaj trzeci raz.