Opowieści

Pewnego dnia młody podróżnik idąc przez sawannę zobaczył samotnego słonia, który patrzył na niego błagająco. Ten podszedł bliżej a słoń popatrzył na niego jak na przyjaciela ten podszedł do słonia i zobaczył że słoń ma ranna łapę, opatrzył mu ją.Słoń owinął podróżnika trąbą i uściskał. Kiedy podróżnik odchodził od słonia zobaczył jak temu łezka spływa po policzku. Podróżnik zadał sobie pytanie – Ciekawe czy jeszcze w życiu spotkam tego słonia??? Lata mijały podróżnik się ożenił i miał dzieci. Pewnego dnia wybrał się z dziećmi do cyrku. Kiedy na arenę wprowadzono słonia ten popatrzał błagalnie na podróżnika łezka spłynęła mu po policzku. Facet był pewien że to ten sam słoń którego kiedyś spotkał. Po przedstawieniu podszedł do klatki gdzie był słoń. Ten popatrzał na niego jak stary przyjaciel. Facet wszedł do klatki przytulił się do słonia ten go objął trąbom i zaczął dusić kiedy facet w końcu wykitował słoń rzucił zwłoki w kąt klatki. TO NIE BYŁ TEN SAM SŁOŃ.

Czterech emerytów pojechało na wakacje do Gdyni.
Spacerują po mieście, nagle patrzą: knajpa i napis: „Wszystkie drinki po 10 groszy”.
Zszokowani ta informacją, wchodzą do środka.
Knajpka milutka, czyściutko, dużo miejsca, sporo ludzi.
Od progu słyszą głos sympatycznego barmana:
– Witam panowie! Proszę, tutaj jest miejsce. Cóż wam nalać?
– Prosimy cztery kieliszki Martini.
– Już podaję… Proszę, 40 groszy.
Panowie spojrzeli po sobie, zapłacili, wypili, zamówili kolejną kolejkę. Znowu zapłacili 40 groszy.
Zamówili jeszcze po jednym Martini i znów 40 groszy.
W końcu jeden nie wytrzymał i pyta barmana:
– Niech pan nam wytłumaczy, czemu tu jest tak tanio?
– Wie pan… Sprawa wygląda tak. Przez lata byłem marynarzem, ale zawsze marzyłem aby mieć swoją knajpkę. Gdy wygrałem na loterii 25 milionów dolarów, wróciłem do Polski, kupiłem lokal i ponieważ lubię ludzi, postanowiłem sprzedawać tu tanie drinki. Mając tyle pieniędzy nie muszę zarabiać. Robię to co lubię, poznając przy okazji wiele ciekawych osób.
Jeden z emerytów jest zachwycony:
– Co za wspaniała historia! A proszę mi powiedzieć, czemu tamci trzej w kącie siedzą tu od 40 minut, ale nic nie zamawiają?
– Aaa, ci. Przyjechali z Poznania i teraz czekają, bo od 18-ej wszystko będzie o 50 procent taniej.

Leżał mały ptaszek ze złamanym skrzydełkiem na chodniku.
Ktoś szedł i pochylił się nad nim.
No i myślał co zrobić z tym biedactwem.
Do domu go zabrać przecież nie może.
Patrzy a tu obok końskie gówno.
No to wsadził ptaszka.
Tam mu dobrze będzie.
No i siedzi ptaszek i ćwierka.
Ciepło mu i wygodnie.
Aż tu nagle przyszedł lis i zjadł ptaszka.

Jaki z tego morał?
1. Nie każdy kto wsadzi Cię w gówno jest twoim wrogiem.
2. Nie każdy kto Cię z niego wyciągnie jest twoim przyjacielem.
3. Jak już siedzisz w gównie to nie ćwierkaj.

Pani kazała na lekcję przygotować dzieciom historyjki z morałem.
Historyjki mieli dzieciom rodzice opowiedzieć.
Następnego dnia dzieci po kolei opowiadają, pierwsza jest Małgosia.
– Moja mamusia i tatuś hodują kury – na mięso. Kiedyś kupiliśmy dużo piskląt, rodzice już liczyli ile zarobią, ale większość umarła. Morał – nie licz pieniędzy z kurczaków zanim nie dorosną.
– Bardzo ładnie.
Następny Mareczek:
– Moi rodzice mają wylęgarnie kurcząt. Kiedyś kury zniosły dużo
jaj, rodzice już liczyli ile zarobią, ale z większości wykluły się koguty.
– Dobrze Mareczku a jaki z tego morał?
– Nie z każdego jajka wylęga się kura.
– Bardzo ładnie.
No i wreszcie grande finale czyli prymas Jasio (pani łyka valium):
– Łociec to mnie tak pedział: Kiedyś dziadek Staszek w czasie wojny był cicho ciemnym. No i zrzucali go na spadochronie nad Polską. Miał przy sobie tylko mundur, giwerę, sto naboi, nóż i butelkę szkockiej whisky. 50 metrów nad ziemią zauważył, że leci w środek niemieckiego garnizonu. Niemcy już go wypatrzyli, więc dziadek Staszek wychlał całą whisky naraz, żeby się nie stłukła, odpiął spadochron i spadł z 20 metrów w sam środek niemieckiego
garnizonu. I tu dawajta! Pandemonium! Dziadek Staszek pruje z giwerki! Niemcy walą się na ziemię jak afgańskie domki! Juchy więcej niż na filmach z gubernatorem Arnoldem. Z 80 ubił i jak skończyły mu się pestki wyjął nóż i kosi Niemrów jak Boryna zborze. Na 30 klinga poszła, pozostałych dziadek zaje*ał z buta i uciekł.
W klasie konsternacja.
Pani, mimo valium – w spazmach, pyta się:
– Śliczna historyjka dziecko, ale jaki morał?
– Też się taty pytałem a on na to: „Nie wk*rwiaj dziadka Staszka jak se popije”

Siedzi Baca razem ze skoczkami narciarskimi i wysłuchuje ich opowieści.
Pierwszy skoczek chwali się, że skoczył na odległość 100 metrów, drugi, że pobił rekord skoczni.
Na to Baca mówi:
– Jak ja skoczyłem z tej skoczni to lecę, lecę, patrzę – mijam koniec wybiegu, tam gdzie zatrzymują się inni, mijam Zakopane, mijam Gubałówkę, a tu jak halny nie powieje i wróciło mnie na 30 metr.

Idzie garbaty o północy przez cmentarz. Nagle zza grobu wyskakuje zjawa i mówi:
– Dawaj pieniądze!
– Nie mam.
– A co masz?
– Garb.
– To dawaj.
I zabrał. A garbaty szczęśliwie wrócił do domu i opowiedział o wszystkim kumplowi – kulawemu. Kulawy chciał być znowu zdrowy i poszedł w nocy na cmentarz. Historia się powtórzyła. Wyskakuje zjawa i mówi:
– Masz garb?
– Nie.
– To masz!

John mieszkał na farmie leżącej na kompletnym odludziu, o kilkanaście mil od najbliższej siedziby człowieka. Pewnego razu postanowił zrobić porządki w swym ogrodzie. Ale nie miał sekatora, wybrał się wiec po niego do swojego najbliższego sąsiada. Ponieważ dzielił go od niego szmat drogi (John szedł piechota) facet z nudów zaczął po drodze kombinować jak to będzie gdy już dojdzie do kumpla…
„Ja powiem „cześć” a on się zapyta co mnie sprowadza. Wiec powiem mu, że chcę pożyczyć sekator. On się pewnie zapyta po co mi sekator. Wiec ja mu powiem, że to nie jego interes. No to on powie, ze jak sekator jest jego to chce wiedzieć po co go pożyczam. Wiec ja jemu powiem…”
No i John pokłócił się sam ze sobą. I gdy po paru godzinach dotarł do celu to aż się gotował ze złości. Załomotał pięścią w drzwi. Sąsiad otworzył.
– O, cześć stary! Co cię sprowadza?
– W d*pie MAM TWÓJ SEKATOR!!! – wrzasnął John i zawrócił do domu.

Dziś radocha w domu Gucia, Gucio gumę ma do żucia. Przyjechała ciocia Gucia i zabrała mu gumę do żucia. Gucio bardzo zasmucony zamiast gumy żuł kalesony, poszedł za chałupkę zdjął majteczki zrobił kupkę i przygląda się tej kupce jaki ciężar nosił w dupce.

Mały Jasio przyszedł do mamy i mówi:
– Mamo, słuchaj, widziałem dzisiaj tatusia z ciocia Basią w garażu. Wiesz, najpierw tatuś ją pocałował, potem ściągnął jej bluzkę, potem ona pomogła mu zdjąć spodnie, a potem…
– Wystarczy, Jasiu, ta historia jest na tyle ciekawa, że chciałabym, abyś opowiedział ją również tatusiowi przy kolacji. Ciekawa jestem jego miny, kiedy to usłyszy!
Przy kolacji mama prosi Jasia o opowiedzenie historii.
– No więc, widziałem dzisiaj tatusia z ciocią Basią w garażu, najpierw tatuś ją pocałował, potem ściągnął jej bluzkę, potem ona pomogła mu zdjąć spodnie, a potem razem zrobili to samo, co ty mamusiu zrobiłaś z wujkiem Karolem, kiedy tatuś był na ćwiczeniach w wojsku…

Przychodzi Jasiu do taty i się go pyta:
– Tato lepiej się ożenić czy pójść do wojska?
Tata na to:
– Jeśli się ożenisz toś przepadł, a jak pójdziesz do wojska to masz dwa wyjścia: albo cię wyślą na front albo cię wypiszą, jak cię wypiszą toś przepadł a jak cię wyślą na front to masz dwa wyjścia: albo cię tam zabiją albo nie, jak nie toś przepadł, a jak cię zabiją to masz dwa wyjścia: albo pochowają cię pod jodliną albo pod brzeziną, jeśli pod jodliną toś przepadł, a jak pod brzeziną to masz dwa wyjścia: albo zgnijesz albo wezmą cię do tartaku, jak zgnijesz toś przepadł, a jak wezmą cię do tartaku to masz dwa wyjścia: albo przerobią cię na deski na opał albo na papier, jak na opał toś przepadł a jak na papier to masz dwa wyjścia: albo przerobią cię na papier toaletowy albo na zeszyty, jak na zeszyty toś przepadł, a jak na papier toaletowy to masz dwa wyjścia: albo dają cię do toalety publicznej albo do jakiegoś domu, jak do domu toś przepadł, a jak do ubikacji publicznej to masz dwa wyjścia: albo dają cię do męskiej albo damskiej toalety, jak do męskiej toś przepadł, a jak do damskiej to masz dwa wyjścia: albo będzie się tobą podcierać stara albo młoda, jak stara toś przepadł, a jak młoda to masz dwa wyjścia: albo ona będzie brzydka albo ładna, jak brzydka toś przepadł, a jak młoda to masz dwa wyjścia: albo się podetrze z przodu albo z tyłu, jak z tylu toś przepadł, a jak z przodu to … tak jakbyś się ożenił.

Dzieci dostały w szkole zadanie:
„Napisz opowiadanie z czterema wątkami:
miłosnym, religijnym, historycznym i sensacyjnym”.
Jasio napisał:
„O mój Boże {wątek religijny} – szepnęła hrabina {wątek historyczny} – jestem w ciąży {wątek miłosny}, ale nie wiem, z kim! {wątek sensacyjny}”.

Spotyka się dwóch sąsiadów! Jeden mówi:
– Sąsiedzie! Pan wie wie co mi wymyślił wczoraj pana synuś? Pojęcia nie mam! Wczoraj wieczorem żona nie chciała mnie wpuścić do mieszkania, zadzwoniłem do was bo mnie strasznie smaliła rura. A nie było was, to waszego synka poprosiłem, żeby mi przyniósł szklankę wody! No nie powiem, grzecznie przyniósł mi nawet dwie szklanki. A jak go poprosiłem o jeszcze to przyniósł mi tylko pół szklanki! To go ochrzaniłem, że taki skąpy! To on mi mówi, że jest mały, nie sięga głową do kranu, a już wszystko wybrał z sedesu!