Po góralsku
Przychodzi Baca do ubikacji.
Czeka, czeka, wszystkie kabiny zamknięte.
Zniecierpliwiony, zapytuje:
– Je tam kto?
W odpowiedzi dochodzi go zduszony głos:
– Tu się ni je, tu się sro!
Wracał pijak z ubawu i było już ciemno i próbuje znaleźć swój blok. Bloki w nocy wszystkie takie same.
Podszedł do jednego i dzwoni przez domofon.
Jakaś baba wychyla się przez okno, a pijak mówi:
– prose mie łotwozyć, ja tu miskom.
– Ty tu nie mieszkasz pijaku jeden, idź stąd!
Dobra idzie, idzie i szuka i znowu tam trafił i
dzwoni przez domofon a ta baba wychyla się a on mówi:
– prose mie łotwozyć, ja tu miskom.
– Ty tu nie mieszkasz pijaku jeden, idź stąd!
Dobra idzie, idzie i szuka i znowu tam trafił i
dzwoni przez domofon a ta baba wychyla się a on mówi:
– prose mie łotwozyć, ja tu miskom!
– Ty tu nie mieszkasz pijaku jeden, idź stąd!
A na to pijak:
– Ty to miskos w 3 mijscach a ja to nigdzie tak?!
Do bacy wypasającego owieczki przyjeżdża pobliską drogą nowoczesnym samochodem ubrany w garnitur człowiek w średnim wieku.
Po wyjściu z samochodu pyta:
– Baco, co tu robicie? Wypasacie owce?
– Tak, panocku.
– A baco, jak wam powiem ile macie tych owiec dokładnie, to dacie mi taką jedną, do upieczenia?
– Dobrze, panocku, domy.
Przyjezdny wrócił do samochodu, wziął laptopa, telefon satelitarny, połączył się z siecią, ciągnął dane z satelity, przetworzył, popracował chwile nad programem, który mu to policzył i mówi:
– Baco, macie tu na tej łące 347 owieczek.
– Dobrze panocku, to wybierzcie sobie jedną.
Przybysz wybrał sobie jedną, ładną, białą, a baca mówi:
– Panocku, a jak ja wom powim, kim wy jesteście, to oddacie mi ją?
– Dobrze, oddam.
– No panocku, to wy jesteście konsultant Unii Europejskiej do spraw rolnictwa.
– A skąd to wiecie, baco?
– Ano tak: jeździcie drogimi samochodami, pchacie się gdzie was nikt nie prosi, zabieracie biedniejsym od wos i nic wiecie o mojej pracy! Oddajcie mi mojego psa!
Baca napadł na bank i wyjechał do Ameryki.
Siedzi w rowie i liczy kasę.
Nagle podchodzi do niego policjant, pokazuje odznakę i mówi:
– POLICE
A baca na to:
– Nie, nie sam se police.
Siedzi baca przed chatką.
Przed bacą kloc drewna i kupka wiórków.
Przechodzi turysta i pyta:
– Baco! Co tam strugacie?
– Ano, cółenko sobie strugom.
Turysta poszedł.
Następnego dnia rano przechodzi tamtędy i widzi bacę.
Baca siedzi przed klockiem drewna i go struga.
Przed bacą górka wiórów.
Turysta pyta:
– Baco! Co tam strugacie?
– Ano, stylisko do łopaty sobie strugom.
Następnego dnia: Baca siedzi przed chatką, w rękach trzyma drewienko, przed nim kupa wiórów.
Ten sam turysta pyta:
– Baco! Co teraz strugacie?
– Jak nic nie spiepse, to wykałacke…
Przychodzi baca do sklepu i pyta:
– Jest kiełbasa?
– Jest, Beskidzka – odpowiada sprzedawca
– Bes cego?
Idzie zasapany turysta drogą, w końcu spotyka go baca jadący
furmanką. Turysta pyta:
– Baco daleko do Zakopanego?
– E panocku bedzie z pieć kilometrów.
– A mogę się z wami zabrać?
– Ano wsiadojcie mówi Baca.
Po około półtorej godzinie turysta pyta:
– Baco daleko jeszcze? e teroz będzie ze dwadzieścia.
Stoi baca na Krupówkach i tak się kiwa z jednej nagi na druga. Przechodzi turysta obok niego i się pyta:
– Baco czemu się tak kiwosz?
– Panie ja się nie kiwom tylko wahom!
– Jak to się baco wahosz?
– A panie byłek wczoraj na weselu, żonę mi zgwałcili, syna mi zgwałcili, córkę mi zgwałcili no i się wahom czy na poprawiny isc!
Baca budzi gaździnę w nocy i mówi:
– Maaaryśka łodwróć ze sie przodym ku mnie!
– A coo bedzies mnie uzywoł?
– Niee, ino se bedzies pierdzieć ku ścianie!
Przychodzi baca do sklepu:
– Pydzcie mi jakie mocie kiełbasy.
– No, mamy krakowską, podgórską, radomską
– Jakieś jesce.
– No, jest jeszcze beskidzka.
– Bez cego?
Spotyka się dwóch baców:
– Sąsiedzie, jak tam wasz nowy sołtys?
– Eee, jeszcze żem go po trzeźwemu nie widział.
– Co? Tak pije?
– On nie, ino ja!
Dwóch juhasów znalazło jeża i kłócą się o nazwę tego zwierzaka:
– To je iglok!
– To je spilok!
Przechodził tamtędy stary baca i usłyszał sprzeczkę.
Podszedł i zawyrokował:
– To nie je ani iglok, ani spilok. To je kolcok!