Po góralsku

Wraca baca z Krakowa do Zakopanego autostopem i mówi do kierowcy:
– Panocku, ale teroz to som casy. Kaj chces to wos zawiezom, zawiezom wos do hotelu, jeść dadzom, przenocujom i jeszcze dutków dadzom.
Kierowca pyta:
– Baco, Wam się tak zdarzyło?
– Mnie nie, ale mojej córce to cęsto.

Turysta opalał się nago na hali i przypalił sobie podbrzusze.
Zerwał się, owinął w ręcznik i biegnie do bacówki.
Zbiega i krzyczy:
– gaździno, pokój na 15 minut, miednice i wiadro kwaśnego mleka.
Gaździna przyzwyczajona do dziwnych życzeń ceprów wszystko spełniła jak należy, ale zaciekawiona zagląda przez dziurkę od klucza i widzi jak turysta zdjął ręcznik, wlał do miednicy kwaśne mleko i z błogą miną zanurzył w nim przyrodzenie.
Zdziwiona mówi:
– jak żech tyle lot z moim starym żyje tak żech nie wiedziała, że to się tak nabiro.

– Baca a jobym Ci obcioł jedno ucho, widziołbyś?
– Widziołbym.
– A jokbym Ci obcioł drugie ucho, widziołbyś?
– Niewidziołbym.
– A cymu?
– Bo by mi capka na ocy spadła.

Idzie zasapany turysta drogą, w końcu spotyka go baca jadący
furmanką. Turysta pyta:
– Baco daleko do Zakopanego?
– E panocku bedzie z pieć kilometrów.
– A mogę się z wami zabrać?
– Ano wsiadojcie mówi Baca.
Po około półtorej godzinie turysta pyta:
– Baco daleko jeszcze? e teroz będzie ze dwadzieścia.

Wracał pijak z ubawu i było już ciemno i próbuje znaleźć swój blok. Bloki w nocy wszystkie takie same.
Podszedł do jednego i dzwoni przez domofon.
Jakaś baba wychyla się przez okno, a pijak mówi:
– prose mie łotwozyć, ja tu miskom.
– Ty tu nie mieszkasz pijaku jeden, idź stąd!
Dobra idzie, idzie i szuka i znowu tam trafił i
dzwoni przez domofon a ta baba wychyla się a on mówi:
– prose mie łotwozyć, ja tu miskom.
– Ty tu nie mieszkasz pijaku jeden, idź stąd!
Dobra idzie, idzie i szuka i znowu tam trafił i
dzwoni przez domofon a ta baba wychyla się a on mówi:
– prose mie łotwozyć, ja tu miskom!
– Ty tu nie mieszkasz pijaku jeden, idź stąd!
A na to pijak:
– Ty to miskos w 3 mijscach a ja to nigdzie tak?!

Spotyka się dwóch baców:
– Sąsiedzie, jak tam wasz nowy sołtys?
– Eee, jeszcze żem go po trzeźwemu nie widział.
– Co? Tak pije?
– On nie, ino ja!

– Stara, obróciłabyś się ku mnie.
– Kces mnie, mój chłopecku?
– Nie, ino puscos bąki.

Dwóch juhasów znalazło jeża i kłócą się o nazwę tego zwierzaka:
– To je iglok!
– To je spilok!
Przechodził tamtędy stary baca i usłyszał sprzeczkę.
Podszedł i zawyrokował:
– To nie je ani iglok, ani spilok. To je kolcok!

Siedzi baca na drzewie i śpiewa.
Przechodzi turysta:
– Baco, spadniecie, na drzewie się nie śpiewa.
– Nie spadnę.
Za godzinę wraca turysta, patrzy, a pod drzewem leży baca.
– A mówiłem Wam baco – nie śpiewa się na drzewie.
– Śpiwo się, śpiwo, ino się nie tańcy.

Baca pyta w sklepie:
– Jest kiełbasa beskidzka?
– Bez cego?

– Baco, jak tam Wasz nowy sołtys?
– Jeszcze żem go po trzeźwemu nie widzioł.
– Co tak pije?
– Nie on, jo…

Stoi baca na Krupówkach i tak się kiwa z jednej nagi na druga. Przechodzi turysta obok niego i się pyta:
– Baco czemu się tak kiwosz?
– Panie ja się nie kiwom tylko wahom!
– Jak to się baco wahosz?
– A panie byłek wczoraj na weselu, żonę mi zgwałcili, syna mi zgwałcili, córkę mi zgwałcili no i się wahom czy na poprawiny isc!