Pewien rolnik miał problem ze świniami. Nie chciały nic jeść. Pojechał więc do weterynarza aby się u niego poradzić.
-musi pan jednej nocy wywieźć wszystkie świnie do lasu i wyruchać. wtedy na pewno wróci im apetyt i zaczną żreć – powiedział weterynarz.
Tak też zrobił rolnik. Poczekał do nocy, a gdy już zapadł zmrok, zapakował wszystkie świnie na żuka i wywiózł do lasu żeby je tam przeruchać. Wrócił nad ranem, cały skonany. Jak się obudził poszedł do chlewa z nadzieją, że świnie zaczęły żreć. Ale nie, nic nie zjadły.
Pojechał więc znowu do weterynarza.
– świnie nadal nie żrą – powiedział.
– a zrobiłeś pan tak jak mówiłem? – zapytał weterynarz
– no tak wywiozłem je w nocy do lasu i wszystkie przeruchałem.
– a była pełnia?
– no nie.
– to działa tylko wtedy kiedy jest pełnia – odparł weterynarz.
Rolnik wrócił do domu, poczekał kilka dni na pełnię, zapakował świnie na żuka i wywiózł do lasu. Wyruchał wszystkie i dla pewności powtórzył to jeszcze raz.
Jak wracał do domu było już widno. Ledwo się położył, a tu jakieś krzyki.
-wstawaj stary – wrzeszczała żona – wstawaj, świnie..
– co? żrą? – poderwał się rolnik
– nie, siedzą na żuku i trąbią…