Wszystkie

Idą Polak, Rusek i Niemiec przez las i nagle zatrzymał ich diabeł:
– Jeśli powiecie coś i przez 20 minut będzie słychać echo to was puszczę.
Pierwszy był Niemiec:
– Heil Hitler! – Głos rozchodził się przez 5 minut.
Następny był Rusek:
– Zdrastwujtie! – Głos rozchodził się 10 minut.
Ostatni był Polak:
– Wódkę dają!
– Gdzie!? – rozchodziło się 2 godziny.

Przychodzi Niemiec do polskiego sklepu myśliwskiego i pyta:
– Czy ma pan noże?
Sprzedawca przygląda mu się uważnie i pyta:
– Czy jest pan Niemcem?
– Tak
– Nie, nie mamy noży.
Niemiec wychodzi, ale zauważa noże na wystawie za sprzedawcą i wraca.
– Przepraszam, a czy może ma pan pistolety?
– To znowu Pan! Nie, nie mamy pistoletów.
Niemiec jest zdziwiony, gdyż na wystawie za sprzedawcą leżą pistolety.
– A czy może ma pan granaty?
– Nie! – odpowiada rozbawiony sprzedawca, mimo że leżą one obok pistoletów.
– Przepraszam, muszę się jeszcze pana o coś zapytać.Czy ma pan coś przeciwko Niemcom?
– Tak – odpowiada spokojnie: noże, pistolety, granaty.

W Związku Sowieckim ogłoszono konkurs na najlepszy dowcip.
Dla zwycięzców przewidziano trzy nagrody:
– I – 15 lat łagru
– II – 10 lat
– III – 5 lat.

Jedzie baca furmanką i bije konia batem aby szybciej szedł.
Uderzył go 1 raz, uderzył go 2 raz, koń przy 3 razie nie wytrzymał i mówi:
– Jeszcze raz mnie tym batem uderzysz a Cię zdzielę z kopyta.
Baca zdziwiony mówi:
– Pierwszy raz słyszę jak koń mówi.
A pies idący z boku:
– Ja też

Pewnego dnia młody podróżnik idąc przez sawannę zobaczył samotnego słonia, który patrzył na niego błagająco. Ten podszedł bliżej a słoń popatrzył na niego jak na przyjaciela ten podszedł do słonia i zobaczył że słoń ma ranna łapę, opatrzył mu ją.Słoń owinął podróżnika trąbą i uściskał. Kiedy podróżnik odchodził od słonia zobaczył jak temu łezka spływa po policzku. Podróżnik zadał sobie pytanie – Ciekawe czy jeszcze w życiu spotkam tego słonia??? Lata mijały podróżnik się ożenił i miał dzieci. Pewnego dnia wybrał się z dziećmi do cyrku. Kiedy na arenę wprowadzono słonia ten popatrzał błagalnie na podróżnika łezka spłynęła mu po policzku. Facet był pewien że to ten sam słoń którego kiedyś spotkał. Po przedstawieniu podszedł do klatki gdzie był słoń. Ten popatrzał na niego jak stary przyjaciel. Facet wszedł do klatki przytulił się do słonia ten go objął trąbom i zaczął dusić kiedy facet w końcu wykitował słoń rzucił zwłoki w kąt klatki. TO NIE BYŁ TEN SAM SŁOŃ.

– Doktorze, mam poważny problem. Nie pamiętam tego, co przed chwilą powiedziałam.
– Kiedy pani po raz pierwszy zauważyła ten problem?
– Jaki problem?

Na polanie siedzi zając i ostrzy nóż.
Przechodzi borsuk i pyta:
– Na kogo ostrzysz nóż, zajączku?
– Na niedźwiedzia.
Przechodzi lis:
– Na kogo ten nóż?
– Na niedźwiedzia.
Przechodzi niedźwiedź.
– Co robisz zajączku?
– a Nic…nic…tak sobie siedzę, nożyk ostrzę i takie tam pierdoły opowiadam….

Trzej ludożercy umówili się w sobotę na grilla.
Dwaj już rozpalają ogień.
Pierwszy piecze smakowite kobiece udko.
Drugi przyniósł duże i muskularne męskie ramię z łopatką.
W końcu nadchodzi trzeci kanibal, niesie urnę z prochami.
– Coś Ty przyniósł? A gdzie mięsko? – pytają koledzy.
– Ja mam dietę, dzisiaj tylko „gorący kubek”.

Dawno temu był sobie miś i zając.
Pewnego dnia miś pijaczek siedział przy drodze i pił piwo.
Wtem przejeżdżał zając nowiutkim samochodem.
Miś pyta:
– skąd masz takie auto?
– sie pracuje to się ma!
Następnego dnia miś znowu delektuje się piwkiem i akurat przejeżdża zając nowiuteńkim motorem.
Miś się pyta:
– skąd masz taki motor?
– sie pracuje to się ma.
Gdy trzeciego dnia Zając jedzie swoim motorem słyszy straszny hałas…
…patrzy w górę i widzi misia w rakiecie odrzutowej i pyta:
– skąd masz taka rakietę?
– sprzedałem wszystkie butelki!

Idzie kura, patrzy, Adam Małysz.
Zaczyna go dziobać on do niej:
– Te, kura uciekaj, bo jak Cię kopnę, to polecisz na drzewo.
– Nareszcie będę brała lekcje u samego mistrza!

Mąż przychodzi do domu z pracy i nagle widzi swoją żonę w łóżku z jakimś mężczyzną.
– Co to ma znaczyć?! – pyta mąż.
– Kawę wypił, koniak też, to co mu miałam zaproponować?!

Pan Jezus pewnego dnia incognito przechadzał się po Nowym Yorku. W momencie kiedy przechodził przez slumsy, zaczepili go hipisi, którzy palili trawkę. Zaproponowali Jezusowi, żeby z nimi zapalił. Pan Jezus mówi sobie – czemu nie i zaciągnął się. Po pewnym czasie przypomniał sobie że się nie przedstawił hipisom, i mówi:
– Jestem Jezus…
A oni na to:
– I o to chodzi!