Kawały o Bacy

Szukasz humorystycznych opowieści o bacach? Nasza kategoria „Kawały o bacy” to doskonałe miejsce dla Ciebie! Znajdziesz tu zbiór najśmieszniejszych i najciekawszych anegdot związanych z postacią bacy – od zabawnych sytuacji, w jakie wpada, po dowcipy o jego charakterystycznych cechach. Rozśmiesz się do łez razem z naszymi kawałami o bacy i zrelaksuj się w dobrym towarzystwie. Zapraszamy do zapoznania się z naszą kolekcją i do dzielenia się nią ze znajomymi!

Pewien turysta zabłądził w górach, tracił już nadzieję, gdy zobaczył jakieś światła, a dalej góralską chałupę:
„Jestem uratowany – zapłacę im – dadzą mi coś zjeść, napoją mnie, przenocują…” – pomyślał turysta i wszedł do środka.
Patrzy na zapiecku leżą nieruchomo Bacowa i Baca.
– Dobry wieczór, zabłądziłem, jestem głodny, chce mi się pić, zapłacę wam.
Cisza.
– Chciałbym coś zjeść – jestem głodny – powtórzył.
Cisza.
Zdegustowany brakiem reakcji Bacy i Bacowej, wziął to co leżało na stole i zjadł.
– Chciałbym się czegoś napić – powiedział już zdenerwowany.
Gdy po raz kolejny odpowiedziała mu cisza – wypił co było na stole, przeleciał Bacową i wychodząc rzekł:
– Co za popieprzeni ludzie!.
W bacówce ciągle cisza, gdy w pewnym momencie Bacowa nie wytrzymała i kichnęła:
Baca na to:
– Przegrałaś – gasisz światło.

Pijany góral wraca z wesela i zaczyna się rozbierać.
– Maryna, pomóz bo ni moge kosuli sciongnoć – prosi żone.
Ta podchodzi i załamuje ręce.
– Jezusicku, Jendrek, psecie ty mas ciupaske w plecach!

Pewnemu bacy sześć razy spaliła się bacówka.
Pięć razy ją odbudowywał, ale za szóstym razem już się załamał. Stanął nad resztkami domu, podniósł głowę i woła do nieba:
– Panie Boże! Za jakie grzechy?!
Na to głos z nieba:
– Oj nie za żadne grzechy, nie za grzechy. Tylko cosik ja Cię chyba Józek nie lubię…

Baca stoi przed sądem:
– ma pan do wyboru: dziesięć dni więzienia albo tysiąc złotych;
– to ja sobie wezmę te tysiąc złotych – decyduje oskarżony;

Jedzie baca bryczką przez granicę.
Zatrzymuje go żołnierz i pyta:
– co wieziecie w tej beczce baco?
– sok z banana.
– ale banan nie ma soku.
– to masz pan, spróbuj.
Żołnierz próbuje. Krzywi się i mówi:
– fuj a jedź se baco dalej.
Na to baca do konia:
– wio Banan!!!!!!!!!

Przechodzi młodzieniec, widzi bacę siedzącego na kamieniu i mówi:
– ahoj baco! Co tak siedzicie?
– a hoj Cię to obchodzi?!

Turysta idzie szlakiem i słyszy jak baca liczy:
– sto, sto jeden, sto dwa.
Turysta podchodzi do bacy i pyta się:
. baco, co wy tak liczycie?
Baca nie odpowiada, tylko bierze turystę za kołnierz i wrzuca go do wody:
– sto trzy.

Siedzi Baca razem ze skoczkami narciarskimi i wysłuchuje ich opowieści.
Pierwszy skoczek chwali się, że skoczył na odległość 100 metrów, drugi, że pobił rekord skoczni.
Na to Baca mówi:
– Jak ja skoczyłem z tej skoczni to lecę, lecę, patrzę – mijam koniec wybiegu, tam gdzie zatrzymują się inni, mijam Zakopane, mijam Gubałówkę, a tu jak halny nie powieje i wróciło mnie na 30 metr.

Siedzi baca nad rzeką i się onanizuje.
Podchodzi turysta i się pyta:
– Baco co Wy robicie?
Na to baca:
– Jak to co? Wysyłam dzieci nad morze.

Egzaltowana turystka mówi do górala:
– Ależ pan musi być szczęśliwy… patrzy pan na zaślubiny górskich
szczytów z obłokami, widuje pan zachodzące słońce wypijające czar
niknącego tajemniczego dnia…
– Oj widywałem ja, widywałem – przerywa góral – ale już teraz nie piję.

Bacowa budzi swojego męża w środku nocy.
– Anto, pchła mi chodzi po plecach, złap ją i zabij.
– Zapal światło – doradza zaspany baca. – Jak cię zobaczy, to sama zdechnie ze strachu.

Miesza baca kijem w szambie. Podchodzi do niego przypadkowy przechodzień i pyta:
– Czego baca tam szuka?
– Marynarka mi wpadła.
– No, ale po co panu ta marynarka, skoro ona cała w gównie teraz?
– No, ja wiem, ale kanapki w kieszeni były.