Kawały o Bacy

Szukasz humorystycznych opowieści o bacach? Nasza kategoria „Kawały o bacy” to doskonałe miejsce dla Ciebie! Znajdziesz tu zbiór najśmieszniejszych i najciekawszych anegdot związanych z postacią bacy – od zabawnych sytuacji, w jakie wpada, po dowcipy o jego charakterystycznych cechach. Rozśmiesz się do łez razem z naszymi kawałami o bacy i zrelaksuj się w dobrym towarzystwie. Zapraszamy do zapoznania się z naszą kolekcją i do dzielenia się nią ze znajomymi!

Wychodzi baca przed chałupę, przeciąga się i wola:
– Jaki piękny dzionek!
A echo z przyzwyczajenia:
– … Mać, mać, mać…!

Pewnej nocy do domu bacy puka krasnoludek.
Baca mówi:
– czego szukasz?
– a przyszedłem się zapytać czy wam drewno potrzebne
– a nie drewna to ja mam dużo
Następnego dnia baca się budzi, patrzy a tu drewna nie ma

Baca łapie okazję na drodze.
Wreszcie udaje mu się złapać przejeżdżającego Mercedesa.
Wsiada i jadą, ale po kilku kilometrach jakoś tak nudno się zrobiło, więc baca się pyta:
– A co to panocku, za znacek z psodu?
– To? (mówi kierowca pokazując na znaczek mercedesa), to taki celownik, jak kogoś złapie w ten celownik, to już na pewno trafie.
– Aha.
Po kilku kilometrach patrzą, a tu po drodze jedzie jakiś facet na rowerze.
Baca mówi:
– A weźcie, panocku, tego człowieka w ten celownik.
Kierowca skręcił i faktycznie rowerzysta znalazł się „w celowniku”, ale ponieważ kierowca nie chciał iść do więzienia, to w ostatniej chwili skręcił, aby nie trafić rowerzysty.
Chwilę potem baca się odzywa:
– iiiii, kiepski ten pański celownik, gdybym nie otworzył drzwi to byśmy go nie trafili.

Płacze zgwałcona Maryna, podchodzi baca:
– Czemu płaczesz Maryna?
– Oj zgwałcili mnie zgwałcili!
– A o pomoc wołałaś?
– Oj wołałam wołałam!
– I nikt nie przyszedł?
– Nikt nie przyszedł!
– A ku wsi wołałaś?
– Oj wołałam wołałam!
– I nikt nie przyszedł?
– Nikt nie przyszedł!
– A ku halom wołałaś?
– Oj wołałam wołałam!
– I nikt nie przyszedł?
– Nikt nie przyszedł!
– A ku wierchom wołałaś?
– Oj wołałam wołałam!
– I nikt nie przyszedł?
– Nikt nie przyszedł!
– A ku lasowi wołałaś?
– Oj wołałam wołałam!
– I nikt nie przyszedł?
– Nikt nie przyszedł!
– Nikt nie przyszedł?
– Nikt, nikt nie przyszedł!
– To i ja sobie ulżę!

– Baco! To gówno to ludzkie czy zwierzęce?
– To? Ludzkie.
– A po czym poznajecie?
– A bo to moje.

Pijany góral wraca z wesela i zaczyna się rozbierać.
– Maryna, pomóz bo ni moge kosuli sciongnoć – prosi żone.
Ta podchodzi i załamuje ręce.
– Jezusicku, Jendrek, psecie ty mas ciupaske w plecach!

Turysta opalał się nago na hali i przypalił sobie podbrzusze.
Zerwał się, owinął w ręcznik i biegnie do bacówki.
Zbiega i krzyczy:
– gaździno, pokój na 15 minut, miednice i wiadro kwaśnego mleka.
Gaździna przyzwyczajona do dziwnych życzeń ceprów wszystko spełniła jak należy, ale zaciekawiona zagląda przez dziurkę od klucza i widzi jak turysta zdjął ręcznik, wlał do miednicy kwaśne mleko i z błogą miną zanurzył w nim przyrodzenie.
Zdziwiona mówi:
– jak żech tyle lot z moim starym żyje tak żech nie wiedziała, że to się tak nabiro.

Przychodzi facet do domu bacy i pyta się go:
– Co tak u was śmierdzi?
– Obora otwarta albo gaździna odkryta!

Baca dobiera się do gaździny. W pewnym momencie gaździna mówi:
– Baco, gniewom się
– A o co się gniewocie gaździno?
– Ja nie mówię że się gniewom ino ze się wom ch*j gnie!

Siedzą dwie Góralki na płocie i plotkują, plotkują po czym jedna mówi do drogiej:
– Oj Maryna cza mi Cie będzie pożegnać, widzę że idzie Franek z kwiatami trza mu będzie dupy dać!
– A co to u was flakona ni ma?

Stoi baca na przystanku z krową.
Jedzie jakiś facet, więc go zatrzymuje i pyta:
– Podwiezie mnie pan?
– A gdzie dasz krowę?
– Aaa przywiążę się ją do zderzaka to pobiegnie.
Facet jedzie 20 km/h krowa się cieszy, jedzie 80 km/h krowa się dalej cieszy, jedzie 120 km/h krowa mruga okiem.
– Baco czemu ta krowa mruga tym okiem?
– A bo będzie wyprzedzać.

Turyści pytają się bacy:
– Baco, gdzie jest Giewont?
– Widzicie tom pirsom górkę?
– Tak
– To nie jest Giewont. A widzicie drugom?
– Tak
– To tys nie jest Giewont. A widzicie trzecią?
– Nie.
– To jest właśnie Giewont.