Kawały o Bacy

Szukasz humorystycznych opowieści o bacach? Nasza kategoria „Kawały o bacy” to doskonałe miejsce dla Ciebie! Znajdziesz tu zbiór najśmieszniejszych i najciekawszych anegdot związanych z postacią bacy – od zabawnych sytuacji, w jakie wpada, po dowcipy o jego charakterystycznych cechach. Rozśmiesz się do łez razem z naszymi kawałami o bacy i zrelaksuj się w dobrym towarzystwie. Zapraszamy do zapoznania się z naszą kolekcją i do dzielenia się nią ze znajomymi!

Jedzie Baca z Żoną wozem.
Nagle błyskawica strzeliła tuż obok nich.
Baca patrzy w niebo i mówi:
– nooooo.
Za drugim razem piorun też strzelił obok na co baca znów:
– nooooo.
Trzeci raz piorun strzelił do jego żony na to baca:
– no.

Przychodzi Baca do spowiedzi, zaczyna się spowiadać i mówi:
– Proszę księdza ukradłem łańcuch.
Ksiądz pyta:
– Jaki?
Na to baca:
– Taki zwykły, trzy metrowy.
– A co było na końcu tego łańcucha?
– Krowa…

W sądzie.
– Baco macie jeszcze coś na swoja obronę?
– Ano mom. Czołg w stodole.

Policjant zatrzymuje bacę jadącego furmanką.
– Baco, co wieziecie?
Baca nachyla się i szepcze:
– Siano.
– Czemu tak cicho mówicie?
– Żeby koń nie usłyszał!

Idzie sobie baca i ciągnie na sznurku zegarek.
Przechodzący turysta pyta zdziwiony:
– A co to baco, zegarek na sznurku ciągniecie?
– Ja go wreszcie nauczę chodzić!

– Baco, co robita jak was suszy?
– Ano idę do pastusków na hale i robimy zrzutę na małą mocną Łomżę.
– A jak nie mata dudków?
– To birem ciupaski i idziem pod kościół żebrać o 2 złote na oscypka.
– Dają się na to nabrać?
– A mają jakiś wybór, gdy widzą ciupaski.
– A co robita jak mata pieniądze?
– Idziem Harnasia w pyska lać.

– Baco, macie takiego małego pieska i wieszacie na furtce napis: „Uwaga pies!”?
– A bo mi go już 3 razy zdeptali

Siedzi Baca na kamieniu i podchodzi do niego reporterka:
– Baco powiedziałby pan jakąś historyjkę o górach bo ja tu przygotowuję reportaż do telewizji
– Nie ma sprawy a ma być wesoła czy smutna?
– No niech będzie wesoła
– No jo, to nam się zgubiła łowiecka, my ją tydzień szukali i po 2 tygodniach znaleźli i żeśmy ją wszyscy ze szczęścia wydupcyli
– Stop cholera to nie może być. Powie baca jakąś inną historię
– A ma być wesoła czy smutna?
– Zaryzykuję wesołą
– No to nam się zgubił baranek my go 2 tygodnie szukali na 3 tydzień go naszli i żeśmy go wszyscy że szczęścia wydupcyli
– No nie, nie, to nie możne być. Niech więc baca powie smutna historię
– A panienko smutne to jest, że jo się zgubił.

W sądzie:
– Więc baco – mówi sędzia – weszliście przez komin, przelecieliście Kowalską, zabraliście telewizor i kuchenkę mikrofalową i wyszliście drzwiami frontowymi. Przyznajecie się do popełnienia tej zbrodni?
– Nie nie przyznom się, ale pomysł pana sędziego tyż jest ciekawy.

Pijany Baca ledwo wychodzi z knajpy.
Po chwili wpada w przepaść i zaczyna się modlić:
– Panie Boże, już nigdy nie będę pił, pozwól mi tylko spaść na coś miękkiego.
Baca rano budzi się na stogu siana, przeciąga się i mówi:
– Ale po pijaku człowiek głupoty gada.

– Baco, jak tam Wasz nowy sołtys?
– Jeszcze żem go po trzeźwemu nie widzioł.
– Co tak pije?
– Nie on, jo…

Pewien turysta zabłądził w górach, tracił już nadzieję, gdy zobaczył jakieś światła, a dalej góralską chałupę:
„Jestem uratowany – zapłacę im – dadzą mi coś zjeść, napoją mnie, przenocują…” – pomyślał turysta i wszedł do środka.
Patrzy na zapiecku leżą nieruchomo Bacowa i Baca.
– Dobry wieczór, zabłądziłem, jestem głodny, chce mi się pić, zapłacę wam.
Cisza.
– Chciałbym coś zjeść – jestem głodny – powtórzył.
Cisza.
Zdegustowany brakiem reakcji Bacy i Bacowej, wziął to co leżało na stole i zjadł.
– Chciałbym się czegoś napić – powiedział już zdenerwowany.
Gdy po raz kolejny odpowiedziała mu cisza – wypił co było na stole, przeleciał Bacową i wychodząc rzekł:
– Co za popieprzeni ludzie!.
W bacówce ciągle cisza, gdy w pewnym momencie Bacowa nie wytrzymała i kichnęła:
Baca na to:
– Przegrałaś – gasisz światło.