o Alkoholu

Jasiu się pyta taty kto to jest alkoholik
tata odpowiada – Jasiu widzisz te 4 drzewa alkoholik widzi 8
Jasiu: ale tam są tylko dwa drzewa

Przechodzi ksiądz obok pijaka. Zatrzymuje się i mówi:
– Synu, alkohol, to najgorszy wróg człowieka!
A pijak na to:
– Ale Jezus mówił, że wrogów trzeba kochać.

– Panie doktorze, proszę mi powiedzieć, ile będę żył?
– Ile ma pan lat?
– Trzydzieści pięć.
– Pije pan?
– Nie.
– Pali pan?
– Nie.
– A kobitki pan używa?
– Nie.
– Panie, to po diabla chcesz pan jeszcze dłużej żyć?!

Dziennikarz pyta cyrkowego akrobatę:
– Proszę zdradzić, jak osiągnął pan tak olbrzymi sukces w tak trudnym zawodzie?
– To proste. Gdy rano budzę się, od razu wypijam buteleczkę wódki, tak zwaną „małpeczkę”. W południe znów wypijam „małpeczkę” i po obiadku jeszcze jedną. Wieczorem, przed samym występem wypijam
ostatnią „małpeczkę” i jak już jestem na arenie, to te wszystkie małpki wychodzą ze mnie!

Mąż rozmawia z żoną:
– Trzy lata temu lekarz powiedział mi, że jeśli nie przestanę pić, to będę kompletnym idiotą.
– No widzisz? Dlaczego nie przestałeś pić?

Wchodzi Amerykanin do baru w Polsce i mówi:
– Słyszałem, że wy, Polacy to jesteście straszni pijacy. Założę się o 500 dolców, że żaden z was nie wypije litra wódki jednym haustem.
W barze cisza.
Każdy boi się podjąć zakład.
Jeden gościu nawet wyszedł.
Mija kilka minut, wraca ten sam gościu, podchodzi do Amerykanina i mówi:
– Czy twój zakład jest wciąż aktualny?
– Tak. Kelner! Litr wódki podaj!
Gościu wziął głęboki oddech i fruuu… z litra wódki została pusta butelka.
Amerykanin stoi jak wryty, wypłaca 500 dolców i mówi:
– Jeśli nie miałbyś nic przeciwko, mógłbym wiedzieć, gdzie wyszedłeś kilka minut wcześniej?
– A, poszedłem do baru obok sprawdzić, czy mi się uda.

Siedzi pijany facet w barze i myśli sobie:
– Mam już dość, idę do domu.
Próbuje wstać, ale upada. Myśli:
– Ok, doczołgam się do drzwi i spróbuję wstać na ulicy.
Wychodzi na ulicę, próbuje wspiąć się na parkometr, ale znów upada. Myśli:
– Doczołgam się do tamtego murku i spróbuję.
Wspina się na murek, ale znowu upada.
W ten sposób, ciągle bezskutecznie próbując wstać, doczołguje się do domu.
Starając się nie budzić żony, wślizguje się do łóżka.
Rano żona budzi go wymówkami:
– Piłeś?!
– Ależ co Ty, skarbie! Ja, piłem?
– Właśnie dzwonili z baru, żeby ktoś odebrał Twój wózek inwalidzki.

Wpada grzybek w occie do żołądka, rozejrzał się, zobaczył wolne miejsce koło dwunastnicy, więc się położył i śpi.
Za chwilę wpada ogóreczek, zobaczył wolne miejsce koło grzybka, więc też się położył i usnął.
W chwilę potem śledzik w towarzystwie zimnych nóżek również wpadli, przytulili się do siebie i śpią.
Po chwili z wielkim chlupotem wlewa się seta wódki, rozejrzała się
mętnym wzrokiem i pyta:
– Co jest chłopaki? Tam na górze taka impreza, a wy się tu wylegujecie!? Wracamy!

Żona mówi do męża:
– Chleb się skończył, idź kup.
Po kwadransie mąż wraca z bochenkiem chleba i flaszką wódki:
– Nie uwierzysz kochanie, ale znów nie mieli wydać reszty!

Nad Morskim Okiem siedzi stary gazda.
Przechodzący turyści pozdrawiają go i pytają:
– Co tu robicie?
– Łowię pstrągi.
– Przecież nie macie wędki.
– Pstrągi łowi się na lusterko.
– W jaki sposób?
– To moja tajemnica. Ale jeśli dostanę flaszkę, to ją wam zdradzę.
Turyści wrócili do schroniska, kupili butelkę wódki i zanieśli ją gaździe.
On tłumaczy…
– Wkładam lusterko do wody, a kiedy pstrąg podpływa i zaczyna się
przeglądać to ja go kamieniem i już jest mój…
– Ciekawe… A ile już tych pstrągów złowiliście?
– Jeszcze ani jednego, ale mam z pięć flaszek dziennie…

Młody lekarz, po zbadaniu pacjenta bezradnie rozkłada ręce i mówi:
– Nie bardzo wiem co panu jest. Sądzę, że to z powodu alkoholu.
– Rozumiem woła pacjent – to ja przyjdę, jak pan wytrzeźwieje.

Mąż wraca do domu lekko niewyraźny:
– Piłeś?
– No coś Ty, ani kropelki.
– Przecież widzę, że ledwie stoisz na nogach. Przyznaj się. Piłeś?
– Nie piłem.
– Powiedz Gibraltar.
– Piłem.