O cyrku
Na granicę polską przyjeżdża David Coperfield, celnik pyta:
– Czym się pan zajmuje?
– Jestem iluzjonistą.
– A co to takiego?
– A pokaże:
Przykrył swojego merca płachtą, zamachał rekami, zdjął płachtę, a tu stoi BMW.
Celnik na to:
– łeee tam… widzisz tego tira ze spirytusem?
– No widzę.
Celnik przystawiając pieczątkę na dokumentach:
– A teraz to już jest tir z groszkiem!
Hipnotyzer w cyrku wskazuje na jednego z widzów i mówi do publiczności:
– A teraz zahipnotyzuję tego pana i każę mu zapomnieć wszystkie niemiłe sprawy.
– Nie! – krzyczy mężczyzna z trzeciego rzędu – On jest mi winien 500 złotych.
Jasio poszedł z tatą do cyrku.
Podczas przedstawienia z uwagą obserwuje, jak mężczyzna przebrany za kowboja jeździ wokół areny na koniu i rzuca nożami w ścianę, pod którą stoi kobieta.
Widzowie klaszczą.
– Z czego się oni tak cieszą? – dziwi się Jasio – Przecież ani razu nie trafił!
Do dyrektora cyrku przychodzi matka z córką i proszą, by je zatrudnił.
– Jaki numer pani pokazuje – zwraca się dyrektor do córki
– Numer z piłeczka pingpongową
– Proszę pokazać
Córka rozbiera się, kładzie na podłodze piłeczkę pingpongową, chwilę tańczy, wreszcie robi szpagat, wstaje, a piłeczki nie ma.
– Brawo! Brawo! Zatrudniam panią! A jaki numer przygotowała szanowna mamusia?
– To samo, tylko z piłką footbolową
Dyrektor cyrku dał do gazety ogłoszenie następującej treści:
” Poszukujemy odważnego mężczyzny, który z masztu wysokości piętnastu metrów z zawiązanymi oczami wskoczy do szklanki. Nie musi umieć nurkować, szklanka będzie pusta”.
Podczas przedstawienia w cyrku wybuchł pożar.
Wszyscy biegają w panice, wołając „Ratunku, pożar!”.
Tymczasem z boku stoi spokojnie jakiś facet i mówi:
– Jestem dyrektorem cyrku. Proszę zachować spokój, za chwilę
wystąpi połykacz ognia!
Sędzia pyta oskarżonego:
– Pański zawód?
– Akrobata.
Sędzia szepcze coś do siedzącego obok drugiego sędziego i po
chwili woła:
– Woźny! Proszę pozamykać wszystkie okna!
w cyrku siedzi klaun i mówi do słonia:
– Masz ogień?
– Nie, ale poproś Prometeusza.
Dziennikarz pyta cyrkowego akrobatę:
– Proszę zdradzić, jak osiągnął pan tak olbrzymi sukces w tak trudnym zawodzie?
– To proste. Gdy rano budzę się, od razu wypijam buteleczkę wódki, tak zwaną „małpeczkę”. W południe znów wypijam „małpeczkę” i po obiadku jeszcze jedną. Wieczorem, przed samym występem wypijam
ostatnią „małpeczkę” i jak już jestem na arenie, to te wszystkie małpki wychodzą ze mnie!
Jasiu pyta tatę:
– Pójdziemy dzisiaj do cyrku?
– Jestem zmęczony pójdziemy kiedy indziej.
– Ale tato tam będą klauni i akrobaci.
– Nie dzisiaj.
– I jeszcze goła pani będzie jechać na tygrysie.
– To może pójdziemy mówi tata.
– Tata chyba dawno nie widział tygrysa.
W pewnej wędrownej trupie cyrkowej magik wyczarowywał z kapelusza jajka, kurę oraz koguta.
Wkrótce trupa rozleciała się.
Po kilku miesiącach bezrobotny magik otrzymał list z propozycją występów w innym cyrku.
Odpisał:
– Za późno. Numer zjedzony.
Jasio poszedł z ojcem do cyrku.
Podczas tresury słoni, pyta:
– Tato, co to jest to długie, co zwisa słoniowi pod brzuchem?
– To jest penis słonia, Jasiu.
– Dziwne. Gdy rok temu byłem tu z mamą powiedziała, że to
nic.
– No cóż, synu, skoro mama ma takie wymagania…