O cyrku
Jasiu mówi do Taty:
– Tato pójdziemy do cyrku
– Nie mam czasu – mówi Tata czytając gazetę
– Obiecałeś – wiesz podobno pokazują tam fajny numer naga kobieta jeździ na tygrysie.
– No dobrze pójdziemy, Tata dawno nie widział tygrysa.
Jasio poszedł z ojcem do cyrku.
Podczas tresury słoni, pyta:
– Tato, co to jest to długie, co zwisa słoniowi pod brzuchem?
– To jest penis słonia, Jasiu.
– Dziwne. Gdy rok temu byłem tu z mamą powiedziała, że to
nic.
– No cóż, synu, skoro mama ma takie wymagania…
w cyrku siedzi klaun i mówi do słonia:
– Masz ogień?
– Nie, ale poproś Prometeusza.
Dziennikarz pyta cyrkowego akrobatę:
– Proszę zdradzić, jak osiągnął pan tak olbrzymi sukces w tak trudnym zawodzie?
– To proste. Gdy rano budzę się, od razu wypijam buteleczkę wódki, tak zwaną „małpeczkę”. W południe znów wypijam „małpeczkę” i po obiadku jeszcze jedną. Wieczorem, przed samym występem wypijam
ostatnią „małpeczkę” i jak już jestem na arenie, to te wszystkie małpki wychodzą ze mnie!
Sędzia pyta oskarżonego:
– Pański zawód?
– Akrobata.
Sędzia szepcze coś do siedzącego obok drugiego sędziego i po
chwili woła:
– Woźny! Proszę pozamykać wszystkie okna!
Dyrektor cyrku dał do gazety ogłoszenie następującej treści:
” Poszukujemy odważnego mężczyzny, który z masztu wysokości piętnastu metrów z zawiązanymi oczami wskoczy do szklanki. Nie musi umieć nurkować, szklanka będzie pusta”.
Do dyrektora cyrku przychodzi matka z córką i proszą, by je zatrudnił.
– Jaki numer pani pokazuje – zwraca się dyrektor do córki
– Numer z piłeczka pingpongową
– Proszę pokazać
Córka rozbiera się, kładzie na podłodze piłeczkę pingpongową, chwilę tańczy, wreszcie robi szpagat, wstaje, a piłeczki nie ma.
– Brawo! Brawo! Zatrudniam panią! A jaki numer przygotowała szanowna mamusia?
– To samo, tylko z piłką footbolową
Podczas przedstawienia w cyrku wybuchł pożar.
Wszyscy biegają w panice, wołając „Ratunku, pożar!”.
Tymczasem z boku stoi spokojnie jakiś facet i mówi:
– Jestem dyrektorem cyrku. Proszę zachować spokój, za chwilę
wystąpi połykacz ognia!
Pewnego dnia młody podróżnik idąc przez sawannę zobaczył samotnego słonia, który patrzył na niego błagająco. Ten podszedł bliżej a słoń popatrzył na niego jak na przyjaciela ten podszedł do słonia i zobaczył że słoń ma ranna łapę, opatrzył mu ją.Słoń owinął podróżnika trąbą i uściskał. Kiedy podróżnik odchodził od słonia zobaczył jak temu łezka spływa po policzku. Podróżnik zadał sobie pytanie – Ciekawe czy jeszcze w życiu spotkam tego słonia??? Lata mijały podróżnik się ożenił i miał dzieci. Pewnego dnia wybrał się z dziećmi do cyrku. Kiedy na arenę wprowadzono słonia ten popatrzał błagalnie na podróżnika łezka spłynęła mu po policzku. Facet był pewien że to ten sam słoń którego kiedyś spotkał. Po przedstawieniu podszedł do klatki gdzie był słoń. Ten popatrzał na niego jak stary przyjaciel. Facet wszedł do klatki przytulił się do słonia ten go objął trąbom i zaczął dusić kiedy facet w końcu wykitował słoń rzucił zwłoki w kąt klatki. TO NIE BYŁ TEN SAM SŁOŃ.
W pewnej wędrownej trupie cyrkowej magik wyczarowywał z kapelusza jajka, kurę oraz koguta.
Wkrótce trupa rozleciała się.
Po kilku miesiącach bezrobotny magik otrzymał list z propozycją występów w innym cyrku.
Odpisał:
– Za późno. Numer zjedzony.
Jasiu pyta tatę:
– Pójdziemy dzisiaj do cyrku?
– Jestem zmęczony pójdziemy kiedy indziej.
– Ale tato tam będą klauni i akrobaci.
– Nie dzisiaj.
– I jeszcze goła pani będzie jechać na tygrysie.
– To może pójdziemy mówi tata.
– Tata chyba dawno nie widział tygrysa.
Na granicę polską przyjeżdża David Coperfield, celnik pyta:
– Czym się pan zajmuje?
– Jestem iluzjonistą.
– A co to takiego?
– A pokaże:
Przykrył swojego merca płachtą, zamachał rekami, zdjął płachtę, a tu stoi BMW.
Celnik na to:
– łeee tam… widzisz tego tira ze spirytusem?
– No widzę.
Celnik przystawiając pieczątkę na dokumentach:
– A teraz to już jest tir z groszkiem!