O sędziach

3 kumpli kłoci się do którego z wujków najlepiej mówią ludzie:
– Mój wujek jest policjantem i mówią do niego panie Władzo
– Mój wujek jest Sędzią wysokiego sądu, każdy do niego mówi Wysoki Sądzie.
– A mój wujek – mówi trzeci – wazy 200 kg i każdy jak go spotka mówi o Mój BOŻE!

Ośmioletni Jasiu jest w sądzie, sędzia mówi:
– Jasiu jesteś zawieszony na 5 lat więzienia.
– Ja tego nie zrobiłem.
– Mamy świadka z tej samej klasy – Krzysia. Co chcesz powiedzieć na swoją obronę?
– Mogę już iść?

W sądzie na ławie oskarżonych siedzi pan Kowalski.
Oskarżony o zabójstwo pana Nowaka.
Mówi:
– Idę sobie po chodniku, a tu Nowak wyskakuje z samochodu i karze oddawać pieniądze
– Dlaczego? – Pyta Kowalski
– Prima aprilis – odpowiada Nowak
To Kowalski mu napluł na głowę i mówi:
– śmingus dyngus.
Nowak spalił mu papierosa na głowie i mówi:
– popielec
– to ja na to przycisnąłem go do ziemi i mówię:
– zaduszki.

W pewnym barze aresztowano czterech mężczyzn, którzy grali w pokera na grube sumy.
Zostali w trybie pilnym doprowadzeni przed oblicze sprawiedliwości.
Sędzia pyta pierwszego:
– Czy grał pan w karty na pieniądze?
– To jakieś nieporozumienie Wysoki Sądzie, siedziałem przy stoliku i czekałem na żonę aż skończy pracę.
Sędzia takie samo pytanie zadaje drugiemu:
– Czy grał pan w karty na pieniądze?
– Ja czekałem na autobus, a że na przystanku miejsca siedzące były zajęte więc usiadłem przy tym stoliku i piłem piwo.
Identycznej treści pytanie sędzia zadaje trzeciemu.
– Czy grał pan w karty na pieniądze?
– Ja czekałem na kolegów, z którymi umówiłem się do kina.
Sędziego oblicze stało się jeszcze bardziej srogie.
– Czy pan – zwrócił się do czwartego – też zaprzeczy? Został pan złapany z kartami w dłoniach!
– Ja miałbym grać? Wysoki Sądzie! Ale z kim?

Oskarżony zwraca się do sędziego per „Wysoka Sprawiedliwości”.
W końcu tegoż sędziego irytuje:
– Tu nie ma sprawiedliwości! Tu jest sąd!

Góral stanął przed sądem oskarżony o pobicie.
– Oskarżony twierdzi, ze uderzył poszkodowanego jeden raz zwiniętą gazetą?
– Ano tak – zgadza się góral.
– I od tego ciosu gazetą poszkodowany doznał wstrząsu mózgu?
– Skoro tak doktor powiedział.
– W takim razie co było w gazecie?
– Nie wiem, nie czytałem.

– Czy oskarżony był już karany?
– Tak, za konkurencję.
– Za konkurencję się nikogo nie karze! A co oskarżony robił?
– Takie same banknoty jak mennica państwowa.

Na wiejskim weselu doszło do bijatyki. Wkrótce odbywa się proces sądowy. Sędzia pyta jednego z gości obecnych na weselu:
– Niech pan opowie jak było.
– Tańczę sobie z panną młodą – jeden taniec, drugi, trzeci, czwarty, piąty, zaczynamy się dobrze bawić, a tu nagle pan młody podchodzi zdenerwowany i mnie obraża. Odpaliłem mu żeby się odwalił i tańczymy dalej… Nagle pan młody wziął zamach i… jak nie kopnie pannę młodą między nogi!
Sędzia:
– Uuuu… To musiało boleć!
– Jeszcze jak, panie sędzio! Trzy palce mi połamał!

Sprawa w sądzie.
Sędzia pyta oskarżonego – górala:
– Zawód?
– Optyk mechanik.
– Co?
– Optyk mechanik!
– A co pan robi?
– Optykam chałupy mchem.

Ojciec:
– Ktoś ukradł nam krowę!
Starszy syn:
– Jak ukradł to znaczy konus jakiś.
Średni syn:
– Jak konus to pewnie z Trojanowa.
Najmłodszy syn:
– Jak z Trojanowa to pewnie Wasyl.
Zaprzęgli konia do wozu i pojechali do Trojanowa.
I dali Wasylowi po mordzie.
Wasyl jednak nie przyznał się do kradzieży.
Profilaktycznie dali mu po mordzie drugi raz, ale także bez efektu.
Chcąc nie chcąc, wsadzili Wasyla na wóz i pojechali do sądu grodzkiego.
Stanęli przed sędzią i ojciec mówi:
– Obudziłem się rano, patrzę krowę ktoś ukradł. Mówię o tym synom. Najstarszy mówi, że jak krowę ukradł, to musiał być konus. Średni mówi, że jak konus to z pewnością z Trojanowa. Najmłodszy mówi, że jak z Trojanowa to na pewno Wasyl. Daliśmy mu po mordzie, ale krowy nie chce oddać!
Sędzia:
– Hmmm… logika niby żelazna, ale to jeszcze niczego nie dowodzi. No, na ten przykład, powiedzcie mi co mam w tym pudełku?
Ojciec:
– Pudełko kwadratowe.
Najstarszy syn:
– To znaczy, że w nim coś okrągłego.
Średni syn:
– Jak okrągłe to musi być pomarańczowe.
Najmłodszy:
– Jak pomarańczowe to z pewnością mandarynka.
Sędzia zdumiony zagląda do pudełka i mówi:
– No, Wasyl…. Krowę trzeba jednak oddać.

Sędzia do pani Nowakowej:
– Ile pani ma lat?
– Chwileczkę panie sędzio, kiedy wychodziłam za Nowaka, on miał 30 lat, ja 20. Teraz on ma dwa razy więcej – 60 lat, wiec ja mam 40.

– Dlaczego nie płaci pan alimentów?
– Wysoki sądzie, nie mam z czego. Moja druga żona nie chce iść do pracy!