Prosi żona Małysza:
– Adaś skocz na pocztę,
– E za blisko niech Schmit skoczy.

Wchodzi Małysz do baru.
Barman pyta.
– Może piwo, panie Adamie?
– Nie, dziękuję, muszę już lecieć.

Żona mówi do Małysza:
– Chyba będzie padać…
– A co, znów nisko latam? – odpowiada Adam.

Mówi jaskółka do jaskółki:
-Jutro będzie pogoda, Małysz wysoko lata.

W pubie siedzą: Schmitt, Ahonen i Małysz.
Martin mówi:
– Wiecie co, miałem kiedyś taki przypadek. Poszedłem do kina na 101 dalmatyńczyków, a na drugi dzień skoczyłem na średniej skoczni 101 metrów i wygrałem.
Na to Ahonen:
– A ja kiedyś czytałem książkę 150 sposobów na stres. Na drugi dzień skoczyłem 150 metrów na dużej skoczni i też wygrałem!
W tym momencie Małysz zrywa się jak oparzony, biegnie do wyjścia i krzyczy:
– Trzeba odwołać zawody! Jutro skaczemy na mamucie, a ja wczoraj przeczytałem 20 000 mil podmorskiej żeglugi!

Co zrobi Adam Małysz jak zabraknie mu pieniędzy?
– skoczy na bank.

Pewna dziewczyna postanowiła się wykąpać.
Poszła nad wodę, lecz w kabinie do przebierania zorientowała się, że zapomniała góry od bikini.
Wyjrzała, czy jest ktoś w pobliżu, kto mógłby ją zobaczyć, ale nikogo nie było, oprócz małego chłopca, który nad wodą łowił ryby.
Więc pomyślała, że taki mały to pewnie nieuświadomiony.
Wyszła, zasłaniając piersi rękami, kiedy była w wodzie po kolana, mały chłopczyk się odezwał:
– Jeżeli ma pani zamiar utopić te pieski, to ja poproszę tego z brązowym noskiem.

– Dlaczego Małysz tak daleko lata?
– Ponieważ je karmę dla ptaków.

Idzie Małysz do kiosku i prosi o gazetę:
Sprzedawczyni mówi:
– 2 złote
– Nie dwa złote – srebro i brąz.

– Dlaczego Małysz skacze tak daleko?
– Bo trener przed skokiem zdejmuje mu okulary.

Co Iza Małysz ma w szufladzie?
– Małyszki

Halo, halo tu Adam.
Proszę o pozwolenie na lądowanie.