Żona na łożu śmierci. Mąż rozpacza.
Nowy Jork:
– Kochanie, czy kiedykolwiek mnie zdradziłaś?
– Pamiętasz tego srebrnego cadillaca? To od niego.
Paryż:
– Kochanie, czy kiedykolwiek mnie zdradziłaś?
Pamiętasz to futro z norek? To od niego…
Moskwa:
– Kochanie, czy kiedykolwiek mnie zdradziłaś?
Pamiętasz tę swoją starą pilotkę, która zginęła? To on ją rąbnął…

-Ile razy mam ci powtarzać, że moje serce jest już zajęte – mówi dziewczyna do natrętnego adoratora.
– Zadowolę się resztą!

Przychodzi mąż do domu a tam zawitała go żona:
– A co ty robisz goła na łóżku?
– No bo nie mam się w co ubrać.
Mąż idzie do szafy.
Jedna bluzka, dwie bluzki, trzy bluzki, cztery bluzki, pięć bluzek, część Józek, siedem bluzek.

Przychodzi hipochondryk do lekarza i mówi:
– Panie doktorze, żona mnie zdradza, a nie rosną mi rogi.
– Proszę pana, z tymi rogami to tylko takie powiedzenie.
– Uff, a już myślałem, że mam niedobór wapnia.

Czwarta nad ranem.
Maz zrywa się z łóżka i w pospiechu zaczyna się ubierać.
Budzi się żona i patrzy na męża ze zdziwieniem pytając.
– Co ty robisz? Gdzie się wybierasz?
Maz rozgląda się dookoła i mówi.
– Uuuch. przepraszam kochanie. Zapomniałem, że wczoraj po pracy wróciłem prosto do domu.

Przychodzi mąż do sypialni gdzie śpi żona:
– SZYBKO! WSTAWAJ!
– A co się dzieje?
– UBIERAJ SIĘ! DOM SIĘ PALI!
A z garderoby ciemny głos krzycy:
– RATUJCIE MEBLE! RATUJCIE MEBLE!

Trzech facetów jest w szpitalu i opowiadają jak się tam znaleźli. Mówi pierwszy:
– Przychodzę z pracy, patrzę a żona goła leży w łóżku. To ja cap lodówkę i za okno. Ale była tak ciężka, że naderwałem sobie ścięgna.
Mówi drugi:
– Opalam się spokojnie na balkonie a tu jakiś dureń rzuca na mnie lodówkę.
Mówi trzeci:
– Siedzę sobie spokojnie w lodówce…

Żona z kochankiem w łóżku, a tu do drzwi puka mąż, więc kobicina gołego kochanka upycha w szafie. Mąż zmęczony po pracy szybko kładzie się do łóżka i zasypia. Tymczasem kochanek okryty futrem wypełza z szafy.
Mąż się budzi:
– Kto tam?
– Mol…
– A futro?
– Aaa, zjem w domu…

Żona do swojego kochanka w łóżku:
– Pamiętaj, jak wejdzie mój mąż to udajemy, że się nie znamy..

– Wyobraź sobie kochanie, kiedy byłam na wczasach w Tatrach – chwali się Halince jej gruba koleżanka – mężczyźni wchodzili do mojego pokoju
po drabinie!
– Mój Boże! A co, pensjonat się palił?

Jadę autobusem, nie jest za luźno, ale miejsce siedzące mam.
Trzeba podać bilet do skasowania.
Obok stoi mężczyzna.
Jak się do niego zwrócić – per Ty, czy per Pan?
Autobus jest ekspresowy.
Jeśli mężczyzna nie wysiadł na poprzednim przystanku znaczy, że jedzie do mojej dzielnicy.
Jedzie z kwiatami – znaczy do kobiety.
Kwiaty wiezie piękne, znaczy to, że i kobieta jest piękna.
W naszej dzielnicy są dwie piękne kobiety – moja żona i moja kochanka.
Do mojej kochanki facet jechać nie może, bo ja do niej jadę.
Znaczy, że jedzie do mojej żony.
Moja żona ma dwóch kochanków – Waldemara i Piotra.
Waldemar jest teraz w delegacji.
– Panie Piotrze, mógłby mi pan skasować bilet?

Maż wraca od innej o czwartej nad ranem.
Zapala światło i widzi żonę z wałkiem w ręce.
– Zwariowałaś! O czwartej rano kluski robisz?