Dlaczego ksiądz Rydzyk wyjechał do Niemiec?
Bo usłyszał w radiu, że prokuratura ściga najbogatszego Polaka w kraju.

Na wiejskim weselu doszło do bijatyki. Wkrótce odbywa się proces sądowy. Sędzia pyta jednego z gości obecnych na weselu:
– Niech pan opowie jak było.
– Tańczę sobie z panną młodą – jeden taniec, drugi, trzeci, czwarty, piąty, zaczynamy się dobrze bawić, a tu nagle pan młody podchodzi zdenerwowany i mnie obraża. Odpaliłem mu żeby się odwalił i tańczymy dalej… Nagle pan młody wziął zamach i… jak nie kopnie pannę młodą między nogi!
Sędzia:
– Uuuu… To musiało boleć!
– Jeszcze jak, panie sędzio! Trzy palce mi połamał!

Mąż wraca do domu i mówi do żony:
– Dzisiaj wypróbujemy nową pozycję… misjonarską.
– A jaka to jest?
– Ja się położę na łóżku … a Ty wypie*dalaj do Afryki!

Rozmawiają dwaj księża:
Pierwszy – Słyszałeś, że emeryci dostaną trzynastki?
Drugi – Osobiście wolę młodsze

-Mogłaś powiedzieć, że jesteś dziewicą, byłbym bardziej delikatny
-Mogłes tak się nie spieszyć, zdjelabym rajstopy.

– Jest Pan już całkowicie normalny – żegna psychiatra pacjenta opuszczającego szpital po długiej kuracji.
– Cóż to? Nie cieszy się Pan?
– A z czego mam się cieszyć, doktorze? Trzy lata temu byłem Napoleonem, a dziś jestem nikim.

– Mamo, jak poznałaś tatusia?
– Dzięki nowoczesnej technologii.
– Przez Internet?
– Nie kochanie, testy DNA.

Tylko Chuck Norris woli być łysy niż nie mieć włosów.

– Jak witają się ludzie bez rąk.
– Czołem.

Matematykowi zepsuł się grzejnik. Wezwał hydraulika, ten postukał jakimś
kluczem, pokręcił i woda przestała cieknąć. Radość matematyka szybko się
skończyła, gdy fachowiec podał cenę usługi.
– Panie, ale to połowa tego, co zarabiam.
– A gdzie pan pracuje?
– Na uniwersytecie.
– No to przenieś się pan do naszej spółdzielni, pochodzisz pan, popukasz
i zarobisz pan cztery razy tyle, co na tym całym uniwersytecie. Musisz
tylko pan pójść do biura, złożyć podanie i już. Tylko podaj pan, że masz
pan siedem klas, bo wyższe wykształcenie u nas nie popłaca. Matematyk
zrobił tak, jak poinstruował go fachowiec. Od tej pory jego dola
wyraźnie się poprawiła. Ale pewnego dnia przyszło zarządzenie o
podnoszeniu kwalifikacji załogi i skierowano wszystkich, którzy mieli
siedem klas do wieczorowej klasy ósmej. Pierwsza lekcja – matematyka.
Nauczycielka wita wszystkich:
– Dzień dobry, będziemy się uczyć matematyki, na pewno wszyscy dostaną
świadectwo ukończenia ósmej klasy. A na razie przypomnimy sobie, co
pamiętamy jeszcze ze szkoły.
– Może napisze pan wzór na pole koła? – wskazała na matematyka.
Ten wstał, podszedł do tablicy i zaczął wyprowadzać, bo akurat zapomniał
wzoru. Wyprowadza, wyprowadza, zapisał już całą tablicę i w końcu
otrzymał wynik „minus pi er kwadrat”. Ten minus mu się nie podoba, wiec
liczy od nowa. Zmazał tablicę, znowu zapisuje wzorami i znowu wynik z
minusem. Zrezygnowany patrzy na klasę oczekując podpowiedzi, a wszyscy
szepczą:
– Zmień granicę całkowania..

Wraca koleś autobusem, okropnie zmęczony po ciężkim dniu pracy. Siedzi, a nad nim dwa mohery obrabiają mu dupę, bo im miejsca nie ustąpił:
– Ja wychowałam 5 dzieci i każde by ustąpiło!
– Ja wychowałam 10 dzieci i każde by ustąpiło! itd.
Na co koleś, gdy już nie wytrzymał:
– Jak żeście przez taką rozwiązłość tłoku narobiły to teraz stójcie!

Idzie trzech wariatów po torach kolejowych.
– O, jakie te schody płaskie.
– O, jaka ta poręcz niska.
– Nie przejmujcie się, winda już jedzie!