Chuck Norris nie ma przyrodzenia jak koń, konie mają przyrodz
Chuck Norris nie ma przyrodzenia jak koń, konie mają przyrodzenie jak Chuck Norris.
Chuck Norris nie ma przyrodzenia jak koń, konie mają przyrodzenie jak Chuck Norris.
Po latach spotkało się trzech przyjaciół z LO. Chcąc, nie chcąc rozmowa zeszła na teściowe.
– Ja – mówi ten z IVd, który skończył medycynę – załatwię gdzieś cyjanek i dodam ku*wie do kawy.
Ten po politechnice ( z IV c), zapodaje swój pomysł:
– Wezmę ku*wa pożyczkę, kupie starej pipie Renault Clio i przetnę przewody hamulcowe. Niech się rozwali na drzewie,suka.
Gość z klasy sportowej, którego losy rzuciły na AR, mówi:
– A ja kupie dwadzieścia tabletek Ibupromu, wezmą to wszystko do gęby, przeżuje, zrobię z tego kulę, wysuszę ja w mikrofali i zostawię na stole w kuchni.
– Ale po co? – pytają koledzy
– Wejdzie ta stara raszpla do kuchni, zobaczy kule i powie „Ale wielka tabletka Ibupromu”. A ja wtedy wypadnę z łazienki i p***dolne ja siekiera w plecy.
Rodzina je spokojnie obiad, aż tu nagle wpada Jasiu i drze się:
– Mamo, babciu, siostro, tatuś się powiesił na poddaszu.
Wszyscy rzucają łyżki i talerze i pędza po schodach na górę, a Jasiu spokojnie:
– Prima aprilis…
No to wszyscy wielkie „UFFFFF”…
A Jasiu kończy:
– … w piwnicy…
Siedzi student w kawiarni i ogląda nowiutki dyplom ukończenia studiów.
Podchodzi do niego kelner i pyta się:
– Kupiłeś?
– Dlaczego od razu kupiłeś? – woła oburzony student – Dostałem w prezencie od przyjaciół.
Amerykanie postanowili wysłać swojego człowieka na księżyc, wystawili huczny bal z tej okazji i pytają się Amerykanina:
-Będziesz tam kupę czasu więc co ci do tej rakiety włożyć żeby ci się nie nudziło?
Amerykanin myśli i myśli ale w końcu mówi:
-załadujcie mi pół rakiety frytek i hamburgerów.
No i wysłali go na księżyc.
Ale Rosjanie nie mogli być gorsi więc zorganizowali trochę skromniejszy bal bo budżet już nie ten.
No i pytają Ruska:
-będziesz w tej rakiecie siedział kawał czasu, więc co ci tam wsadzić żeby ci się nie nudziło?
A rusek jak to każdy rusek:
-wódka
No i wysłali go w kosmos.
Ale Polacy też nie popuszczą i nie będą gorsi wiec zorganizowali mały poczęstunek bo dziura w budżecie i pytają polaka:
-polak co ci do tej rakiety załadować żeby ci się nie nudziło?
-Załadujcie mi papierosy.
Później wraca Amerykanin.Próbuje wysiąść z rakiety ale nie morze się zmieścić w drzwiach. Wycieli pół rakiety i wydostali go. Zabrali go do szpitala na odwyk.
Później wraca Rusek. drzwi od rakiety długo się nie otwierają ale w końcu ruskowi udało się trafić i klamkę i otworzyć drwi. Spojrzał się na witających co ludzi i stoczył się ze schodów. Zabrali go do szpitala na odwyk.
Później wraca polak, otwierają się drzwi rakiety. Polak wygląda całkiem normalnie ale robi się cały czerwony. Nagle krzyczy:
-Zapałki kurde zapałki.
Idzie blondynka przez chodnik napotyka mur.
Mijają godziny 1 2 3 4 5 i tak 2 lata.
W końcu mur się rozpada.
Jaki z tego morał?
Głupszemu trzeba ustąpić.
Morze Karaibskie, XVII wiek.
Statek piracki płynie, z bocianiego gniazda:
– Kapitanie, holenderska barka na sterburcie! Zatopią nas!
Kapitan spokojnie:
– Nie bójcie się chłopaki, zdobędziemy, będzie łup tylko podajcie mi moją czerwoną koszulę i do abordażu!
Walka wygrana, pięciu piratów padło, ale łup jest.
Po chwili z bocianiego gniazda:
– Kapitanie, hiszpański galeon na bakburcie, zginiemy!
– Spokojnie chłopaki, dajcie mi moją czerwoną koszulę i do walki. Wygramy!
Po chwili walka zakończona, 10 piratów nie żyje, ale galeon zdobyty.
Pierwszy oficer pyta:
– Kapitanie, o co chodzi z tą koszulą?
– Widzisz chłopcze, marynarze wierzą, że przynosi szczęście, ale to psychologia – gdy zostanę ranny, krwi na czerwonym nie widać i wszyscy myślą, że nie da się mnie zranić. Więc nasi walczą jeszcze zacieklej, a wrogowie tracą ducha.
W tej chwili rozlega się okrzyk:
– Kapitanie, pięć fregat od dziobu!
Kapitan zaś spokojnie:
– Podajcie mi moje brązowe spodnie.
Słoń i trzy mrówki bawią się w chowanego…
Jedną znalazł, drugą znalazł, trzeciej nie znalazł…
Szuka, szuka, nie znalazł.
– A, mam cie w d*pie!
Wychodzi mrówka i mówi:
– Ooo! Skąd wiedziałeś?
Mieszkanka Szkocji zamierza dać do gazety nekrolog o śmierci męża.
– Ile to będzie kosztowało?
– Duży 20 funtów, natomiast krótki, trzy zdaniowy 15 funtów.
– Niech będzie trzy zdaniowy. Zdanie pierwsze: „John Mac Kenzie nie żyje”.
– Zostały jeszcze dwa zdania.
– Dalej proszę napisać: „Volkswagen, rocznik 1988 do sprzedania” i na końcu mój adres.
Jedzie Baca z koniem który wiezie węgiel.
– Ej! Przyniosłem węgiel.
A koń się odwraca i mówi:
– Tyś kurna przyniósł.
W sklepie:
– Są narkotyki? – pyta facet.
– Nie ma – odpowiada sprzedawca.
Na drugi dzień:
– Są narkotyki?
– Nie ma.
Tak było przez kilka dni. W końcu facet nie wytrzymał i wsypał mąkę do kapsułki po lekarstwie. Przychodzi facet:
– Są narkotyki?
– Tak.
– To dobrze, bo jestem z policji…
Wpada koń do baru, siada na jednym z wysokich stołków i mówi:
– Barman! Małe jasne proszę!
Barman podał mu piwo, koń wypił, zapłacił i poszedł.
Podchmielony facet ze stołka obok zbliża głowę do barmana i mówi
półszeptem:
– Dziwne, nie…?
– Dziwne… zawsze pił duże jasne.