– Dlaczego na polowaniu strzelał pan do swojego kolegi? ? pyt
– Dlaczego na polowaniu strzelał pan do swojego kolegi? ? pyta sędzia na rozprawie.
– Wziąłem go za sarnę.
– A kiedy spostrzegł pan swoją pomyłkę?
– Kiedy sarna odpowiedziała ogniem?
– Dlaczego na polowaniu strzelał pan do swojego kolegi? ? pyta sędzia na rozprawie.
– Wziąłem go za sarnę.
– A kiedy spostrzegł pan swoją pomyłkę?
– Kiedy sarna odpowiedziała ogniem?
Generał dowiedział się, że co noc żołnierze chodzą na dziewczyny. Postanowił to sprawdzić. Poczekał aż się ściemni, wszedł do baraku, a tam pusto. Usiadł więc i czeka. Nagle wchodzi szeregowiec, patrzy na generała i zaczyna się tłumaczyć:
– Byłem z dziewczyną na randce no i jakoś tak nam czas zleciał… Randka się skończyła, a ja pobiegłem na autobus, ale mi uciekł, złapałem autostopa, ale auto po drodze się zepsuło, więc udałem się do wsi i kupiłem konia, ale ten padł na drodze, dlatego przybiegłem ile sił w nogach z powrotem do koszar.
Generał mu nie uwierzył, ale rozumiejąc młodego chłopaka, nie nałożył na niego żadnej kary.
Wbiega drugi szeregowiec, tłumaczy się w ten sam sposób.
Potem trzeci, czwarty, piąty – wszyscy tłumaczą się tak samo. Nagle wbiega szósty szeregowiec i zaczyna się tłumaczyć:
– Byłem z dziewczyną na randce no i jakoś tak nam czas zleciał… Randka się skończyła, a ja pobiegłem na autobus, ale ten mi uciekł, złapałem autostopa i…
– I auto się zepsuło?
– Nie, droga była zawalona martwymi końmi, nie dało się przejechać.
Fąfara i Kubal dostali z kopalni darmowe bilety na „Jezioro łabędzie”. Dostali, to i poszli, ale ledwo przedstawienie się zaczęło Kubal od razu zasnął. Rozbudził się w połowie i zdezorientowany pyta Fąfary:
– Co się dzieje , dlaczego tu jest tak cicho?
– Ty nawet nie wiesz jacy to kulturalni ludzie – szepcze do niego Fąfara – jak tylko zasnąłeś od razu zaczęli chodzić na palcach.
Teściowa po 10 latach kłótni postanawia pogodzić się ze swoim zięciem. Zaprasza jego i córkę na obiad. Podaje kotleta, surówkę, ale zapomniała o ziemniakach. Wraca do kuchni. Przezorny zięć postanawia sprawdzić, czy kotlet nie jest zatruty. Kroi kawałek i daje kotu. Ten gryzie i nagle pada na ziemię. Zięć wstaje, idzie do kuchni, bierze patelnię i zabija teściową. Wraca do pokoju i mówi do żony:
– Kochanie, wyobraź sobie, że ta stara rura chciała mnie otruć. Wziąłem patelnię i ją zabiłem!
Na co kot wstaje, otrzepuje się i krzyczy:
– Jest!
– Jestem lesbijką – mówi córka do ojca.
– W porządku.
– Tato, ja też jestem lesbijką… – mówi druga córka.
– Boże, czy w tej rodzinie naprawdę nikt nie lubi penisów?! – pyta ojciec.
– Ja lubię… – wtrąca się syn.
Stoi orzeł i sęp na krawędzi klifu.
– Ej orzeł, luzujemy się? – pyta sęp.
– Luzujemy.
No i orzeł wraz z sępem rzucają się w przepaść i 2 metry nad ziemią spektakularnie
hamują i wznoszą się w powietrze, po czym powracają na krawędź klifu.
Nagle podchodzi do nich jastrząb.
– Ej chłopaki, mogę się z wami poluzować?
– No to się luzujemy.
No i we trzech rzucili się w przepaść i tuż nad ziemią spektakularnie wyhamowali,
po czym wznieśli się w powietrze i wrócili na krawędź klifu.
Nagle podchodzi do nich opos i mówi:
– Ej chłopaki, mogę się z wami poluzować?
– No to się luzujemy.
No i wszyscy czterej rzucili się z krawędzi klifu.
W połowie lotu orzeł pyta się oposa:
– Ej opos, ty masz w ogóle skrzydła?
– Nie mam.
– Staaary, Ty to jesteś wyluzowany.
Fąfara , Kubal i Ewald znaleźli się w szpitalu. No i traf chciał że szpital ten odwiedzał nowy Minister Zdrowia. W programie wizyty była też rozmowa z pacjentami. Na początek minister podchodzi do Fąfary:
– Na co pan się leczy?
– Na hemoroidy.
– A jaką metodą pana tutaj leczą?
– Przez pędzlowanie.
– Czy mam pan jakieś życzenia?
– To naprawdę bardzo dobry szpital – wszystko jest w porządku.
Kolejnym pacjentem był Ewald:
– Na co pan się leczy?
– Na hemoroidy.
– Jak pana leczą?
– Przez pędzlowanie.
– Ma pan jakieś życzenia?
– Nie, wszystko jest w porządku.
Na koniec minister podchodzi do Kubala:
– A pan na co się leczy?
– Na gardło.
– I jaką metodą pana leczą?
– Przez pędzlowanie.
– Czy ma pan jakieś życzenia?
– TAK!! Żeby ode mnie zaczynali!!
Trzech facetów rozmawia o tym co chcieliby usłyszeć na swoim pogrzebie.
Pierwszy mówi:
– Chciałbym aby w mowie pogrzebowej postawili mnie jako wzór ojca, przykład kochającego męża i oddanego pracownika…
Drugi mówi:
– Ja to bym chciał, żeby powiedzieli o mnie, że zawsze za mną szalały panienki i że byłem największym ogierem.
– A ja chciałbym usłyszeć – mówi trzeci – Patrzcie, patrzcie, on się chyba rusza!
Kawały o Babci Kawały o Księżach
Ksiądz chodzi z tacą po kościele, zbiera pieniądze od parafian.
Podchodzi do staruszki, a ona grzebie w portfelu. Ksiądz: Te grubsze babciu, papierowe.
Babcia: Aaa nie…te grubsze mam na fryzjera.
Ksiądz: babciu, ale Maryja nie chodziła do fryzjera.
Babcia: Taak?? A Jezus nie jeździł Mercedesem…
W straży pożarnej dzwoni telefon.
– Dzień dobry, czy to ZUS?
– ZUS spłonął.
Po pięciu minutach znowu dzwoni telefon.
– Dzień dobry, czy to ZUS? – ZUS spłonął.
Po następnych pięciu minutach znowu dzwoni telefon.
– Dzień dobry,czy to ZUS?
– Ile razy mam panu powtarzać, że ZUS spłonął!
– Wiem, ale jak przyjemnie tego posłuchać…
Kawały o mężach Kawały o lekarzach
W szpitalu lekarz pyta się zmartwionej matki:
– Czym się pani tak martwi? Przecież urodziła pani ślicznego, zdrowego synka.
– Ale panie doktorze on jest rudy, mój mąż od razu pozna się, że to nie jego syn.
– Spokojnie, ja to załatwię.
Lekarz wychodzi na korytarz gdzie czeka ojciec dziecka:
– Niech pan mi powie jak często uprawia pan seks z żoną?
– Co tydzień.
– Proszę nie żartować!
– No dobrze, co miesiąc.
– Proszę pana, ja jestem lekarzem i znam się na takich rzeczach, proszę powiedzieć prawdę.
– No dobrze, raz na pół roku.
– To pan idź teraz do żony i zobacz co żeś zardzewiałym narządem zmajstrował…
Przed sklepem w lesie stoi w kolejce mnóstwo zwierząt: niedźwiedzie, lisy, wilki, jeże itp. Przez kolejkę przepycha się zając. Rozpycha inne zwierzęta łokciami, wreszcie jest na początku kolejki! W tym momencie łapie go niedźwiedź i mówi:
– „Ty zając, gdzie się wpychasz?! Na koniec!”
I mach! rzuca go na koniec kolejki. Zając znowu się przepycha, ale znowu łapie go niedźwiedź i odrzuca na koniec. Zając powtarza swój wyczyn jeszcze kilka razy, ale za każdym razem niedźwiedź wyrzuca go na koniec. Wreszcie obolały Zając otrzepuje się z kurzu i mówi do siebie:
– „Aaaaa, pierdole. Dzisiaj sklepu nie otwieram!”