Diabeł zatrzymał na granicy Polaka Ruska i Niemca.
– Jeśli chcecie przejść, musicie rozweselić mojego konia, bo ma doła.
Rusek bierze bałałajkę i śpiewa koniowi wesołe piosenki, ale koń nadal zwieszony łeb i smutas.
Niemiec pokazuje koniowi sztuczki karciane, ale też bezskutecznie.
Polak idzie i szepcze koniowi coś do ucha. Koń zaczyna rżeć ze śmiechu, tarza się po trawie, wierzga nogami…
– ok, mówi diabeł, możecie iść.
Po jakimś czasie wracają. Ale diabeł znów ich zatrzymuje.
– Polak, zrób coś, bo mój koń ciągle się śmieje, tarza, nie mogę go uspokoić!
No to Polak idzie, bierze konia na stronę, po chwili wracają a koń znów ma zwieszony łeb.
– no dobra, możecie iść, ale powiedz co mu powiedziałeś za pierwszym razem?
– że mam fujarę większą od niego.
– acha, a za drugim?
– pokazałem mu.